„Drodzy Ronie i
Hermiono!”
Nie, nie tak…
„Kochani…”
- AGRHH! – krzyk rozniósł się po
prywatnych komnatach przyszłego księcia, Silme. Młody elf od pół godziny
próbował napisać list z zaproszeniem na swoje urodziny. Nie wiedział jednak, że
będzie to takie trudne. W ciągu tego czasu tyle się zmieniło. W dodatku na jego
urodziny zostanie otworzony portal i cała elita Śródziemia zjedzie się by go
poznać. Harry był przerażony, wiedział, że Ireth dobrze go przygotowała. Jednak
– to będzie jego pierwszy występ wśród wyższych sfer. A żeby było jeszcze
lepiej chłopak tego właśnie dnia miał przejść ostatni etap transformacji – o
czym, dziwnym trafem, nie poinformował go dyrektor. Czarnowłosy dowiedział się
o tym przez przypadek, gdy rozmawiał z Andorem na temat testamentu.
- Tak…! Pamiętam tego starego
pryka! Dosłownie jakby to było wczoraj! Stary Potter! Tak… bardzo kłopotliwy
człowiek. Konkretny! A to się chwali. Zawsze WSZYSTKO chciał mieć na papierze.
Czasami miałem go dosyć, ileż można! Wystarczy, że mam ją… - kiwnął głową w
stronę Ireth, stojącej przy jednej z półek hogwardzkiej biblioteki. Tego dnia
padało, więc nie było mowy o wyjściu na zewnątrz, więc postanowili zaszyć się w
bibliotece. Ireth szybko zniknęła im z oczu, oddając się pochłanianiu książek,
a oni, mając już dosyć obowiązków tego tygodnia, usiedli i rozmawiali.
- Słyszałam! Ty się, Silme, nie
śmiej, bo nie masz z czego. Przygotowałeś już tą szatę na czas transformacji.
- Na czas czego?
- Kochanie – zwrócił się do niego
Andor. – nie czytałeś kontraktu? Tam jest wszystko opisane, oczywiście w języku
elfickim, żeby było bezpiecznie. W czasie swoich urodzin przejdziesz
przemianę, dzięki której twoja magia się unormuje i będziesz mógł w pełni
korzystać ze swoich umiejętności.
- Słyszę o tym po raz pierwszy.
- Dumbledore ci nie powiedział. –
to nie było pytanie. Ireth zmarszczyła brwi, a na jej spokojną twarz wpłynął
wyraz skupienia. Wyglądała jakby kogoś słuchała. Andor wpatrywał się w swoją
poddaną z dziwnym wyrazem zrozumienia, za to Silme nic nie rozumiał. W końcu
Ireth z trzaskiem odłożyła tomiszcze i, mrucząc coś pod nosem, wypadła z
biblioteki.
- Skoro ona się nie kwapi, to ja ci
powiem.
I
tak się dowiedział. W dniu swoich piętnastych urodzin, dokładnie o północy TO
się stanie. Jego akt dojrzałości. Dostanie wtedy skrzydła i oczy. Będzie
rozumiał smoki. Tylko tyle udało mu się dowiedzieć. Andor nigdy tego nie
przeszedł, miał zbyt rozrzedzoną krew, by móc „dorosnąć”.
Chłopak
potrząsnął głową i skupił się na pisaniu listu.
Kochani Ronie i Hermiono!
Mam nadzieję, że u was
wszystko dobrze. Wiele rzeczy się zdarzyło od czasu, gdy Dumbledore zabrał mnie
z Nory. Wiem, że minął prawie miesiąc od tego czasu, ale nie mogłem się z Wami
wcześniej skontaktować.
Aktualnie moja sytuacja nie
wygląda najlepiej. Mam poślubić pewnego księcia, bo mój dziadek podpisał taką
umowę. Już poznałem mojego teścia – całkiem fajny gość. Niepokoi mnie tylko
jego nadmierna wesołość. Nie znam mojego przyszłego męża, przez ten cały czas
próbowałem się oswoić z tą myślą – że będę miał męża, ale nic zrobić nie mogę.
Okazało się też, że jestem
Smokończykiem… Hermiono, pomożesz? Nikt tu nie jest w stanie mi o nich dużo
powiedzieć, nawet Ireth. A! Ireth jest moją nauczycielką. Despotka z niej, ale
da się z nią wytrzymać; taki trochę Snape połączony z sadyzmem fałszywego Moody’ego
i czarnym humorem de mentora z Azkabanu. – i tak ją lubię.
Mam nadzieję, że nie
zostawicie mnie na lodzie i przyjedziecie do Hogwartu na moje urodziny? Wysyłam
zaproszenia dla waszych rodzin i oczekuje waszego przybycia.
Silme
Galen
Chłopiec
zamknął zaproszenia i list w kopercie i podał Hedwidze. Lekko pogłaskał sowę i
wypuścił przez otwarte okno. Sowa zniknęła za horyzontem. Ciemne chmury nocy
oplatały już nieboskłon, nadchodząc jakby z serca Zakazanego Lasu. Cienkie,
puszyste macki chwytały w swoje objęcia różowo-pomarańczowe refleksy unoszące
się nad Hogwartem. Harry obrócił się
tyłem do okna i przeszedł z salonu do sypialni. Położywszy się wśród miękkich
poduch, począł wspominać pewnego elfa, który miał go w najbliższym czasie nauczyć
jeździć konno.
*
* *
Andor z gniewną miną zmiął w rękach trzymany pergamin i cisnął nim w palenisko. Sprawy miały się źle. Szpieg Ireth wśród
zwolenników Czarnego Pana powiadomił go jakiś czas temu o zdrajcy, który
sprzymierzył się z Lordziną, a teraz to. Orodreth wysłał mu wiadomość o
posunięciach śmierciożercy w Artemidis.
Usiadł na fotelu przed paleniskiem i rozejrzał się po
komnacie, teraz ukrytej w mroku. Fotele, jasne od padającego na nie światła,
rzucały niepokojące cienie na półki z książkami. Drzwi prowadzące do sypialni
niknęły w ciemności, nie chcąc ujawnić wejścia do jedynego miejsca odpoczynku
właściciela. Andor potarł skronie i zaczął intensywnie myśleć.
W jego życiu nigdy się nic takiego nie działo. Rządy w
Artemidis były proste. Każdy dbał o każdego – wszyscy trzymając ból w sercach po swych ojcach, mężach,
matkach, żonach, dzieciach. W odległych zakamarkach psychiki tych elfów wciąż
tkwiła myśl, iż znów będą zmuszeni znowu walczyć o swoje miejsce na świecie.
Wykorzystani przez świat, zostali zmuszeni do radzenia sobie samemu – i to
robili. Polityka Orophina, ojca Andora i w końcu jego samego miały na celu
utrzymanie jak największego porządku, by nikt nigdy nie musiał płakać za
odchodzącymi z tego świata. Teraz było inaczej – jeden naprzeciw tysiącom. Może to moja wina? Może nie jestem dobrym
władcą? – takie myśli zadręczały zmęczony umysł. A teraz doszły jeszcze
inne troski.
Silme jest przeraźliwie …
przewrażliwiony. Skąd się to u niego wzięło. Nie pozwala się dotykać… czy to
może? Nie. Nikt by tak nie skrzywdził dziecka, a zaklęcia Ireth wykluczyły
jakiekolwiek „nadużycia” względem mojego maleństwa. A może tak? No, to już jest
bardziej prawdopodobne. Czy Silme… Czy ktoś się nad nim znęcał?
W dodatku Laure wymykał mu się spod
kontroli. Andor wiedział, że odkąd tylko zobaczy Silme nie będzie miał nad
synem żadnej kontroli. Jednak… Wszystko wymykało mu się z rąk. Czuł, że coś
przeoczył. Właśnie w takich chwilach starszy elf dostrzegał ogrom swojej
samotności. Lata wychowywania syna i uczynienia z Artemidis stolicy wiedzy
sprawiły, że nie zauważał tego. Teraz jego syn wychodził za mąż, jego mały
Laure, jego małe słoneczko już przelatywało mu między palcami, by połączyć się
z Silme. Perspektywa posiadania ich obok siebie była bardzo obiecująca. Kochał
ich oboje. Uśmiechał się przy chłopcach częściej. Jego małe elfiątka sprawiały,
że wiedział dla kogo, dla jakich wartości robi to, co robi. To wszystko
nadawało sens jego życiu. W tym momencie takowego nie widział.
Andor skulił się na fotelu i,
podciągając kolana pod głowę, pozwolił by włosy zakryły mu całą twarz. Nie spał
aż do rana, nękany przez wszechogarniające go uczucie beznadziei.
* * *
Poranki zawsze były bardzo rutynowe
dla Molly Weasley. Wstawała o 6:30, wychodziła z łóżka pięć minut później.
Ubierała się i już o godzinie 6:45 rozpoczynała szykowanie śniadania dla swojej
rodziny.
- Dzień dobry.
- Ach! Dzień dobry, Alice. Tak wcześnie?
- Przyzwyczajanie z pracy, Molly. –
Alice uśmiechnęła się. Pani Granger spoglądała z ciekawością na to, co robiła
starsza Weasley.- Pomóc?
- Och! Już przestań! Jesteście moimi
gośćmi! Usiądź zaraz ci podam herbatę.
Granger usiadła. Bardzo cieszyła
się, gdy córka powiedziała jej o swoim związku z chłopakiem o imieniu, Ronald.
Była szczęśliwa, że jej mała Hermiona dorosła na tyle, by mieć już poważniejsze
relacje z chłopcami. Ona i jej mąż, Andrew, zostali zaproszeni do domu państwa
Weasley. Po dłuższych namowach córki, zgodzili się. Teraz Alice nie żałowała
swojej decyzji. Świetnie dogadywała się z Molly, która miała większą praktykę w
wychowywaniu dzieci. Poznali wszystkich rudowłosych i miło spędzali razem ten
czas. Podczas tych wakacji mieli również poznać przyjaciela Hermiony, Harry’ego,
ale ten z jakichś przyczyn nie mógł być obecny. Miało to coś wspólnego z wojną.
Nie mogła w swoim umyśle ogarnąć, że
zginęło tylu ludzi. Blisko niej, a jednocześnie tak daleko. Tyle okrucieństwa, w
którego centrum jest Harry Potter, a przy jego boku jej córka oraz Ronald.
Rozmyślania pani Granger przerwała sowa, wlatująca przez okno. Biały ptak z
gracją usadowił się na oparciu krzesła i rozejrzał się po kuchni.
- Hedwiga! Masz coś od Harry’ego? –
sowa wyciągnęła swoją nóżkę w stronę pani Weasley, dając znak by ta wzięła
pękatą kopertę. – Dziękuję ci –
powiedziała Molly i odwracając się w stronę schodów krzyknęła: - Ron! Hermiona!
Harry napisał!
Rozdział 24
Rozdział 24
Syrsly?! W TAKIM momencie? No ja wiedzialam ze to jest jakis fetysz autorek, ale teraz mam na to dowod! :p
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze jeszcze nastepny rozdzial dodasz w tym roku. I to bedzie rowniez SG :D kochaaaam to :*
Weny,
Mir
Juhu!
OdpowiedzUsuńPojawił się nowy rozdział SG!
Wow. Robi się ciekawie.
Ja chcę wiedzieć jak zareagują na list Ron i Hermiona!
Kiedy pojawi się następny SG? A MO?
O czym będzie twój nowy projekt: 'Projekt Hari-Etta"?
Kiedy mniej więcej wstawisz jego pierwszy rozdział?
Z niecierpliwością wyczekuję nowych rozdziałów!
Dużo weny życzę!
Pozdrawiam,
zmienna
Ps
UsuńCiągle zapominam się ciebie zapytać co się stało z pozostałymi bohaterami śródziemia? No wiesz z Legolasem, Frodo czy Gandalfem?
Czy Harry/Silme ich pozna czy może w twojej historii ich nigdzie nie ma?
zmienna
Jak można skończyć w takim miejscu??? Torturować tak swojego czytelnika nie można. Ja protestuje. Chce kolejny rozdział... Najlepiej jeszcze dziś.
OdpowiedzUsuńWeny :)
Witam serdecznie. Czytam Twojego bloga na bieżąco i przyznaję, że uwielbiam tę historię, chociaż nie przepadam za opowiadaniami AU. Moje uwielbienie do Władcy Pierścieni, HP, yaoi i smoków w jednym miejscu! No szał! <3
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić do siebie, dopiero zaczynam i bardzo byłabym wdzięczna za zostawienie opinii :)
moral-destruction.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę dużo weny, oraz wesołych świąt <3
Harakiri
Twoja opowieść jest cudowna. Miałam ostatnio chęć na przeczytanie czegoś o Harrym, twojego bloga znalazłam naprawdę przypadkowo. Dzięki mojej szkole nie mam wiele rozrywki i twoj blog jest dla mnie miłym doświadczeniem. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały. Życzę dużo czasu i weny.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńciekawe jak na te nowiny zareaguje Hermiona i Ron, och nawet nie wie jak Harry był traktowany przez wujostwo...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawe jak na te nowiny zareaguje Hermiona i Ron, och nawet nie wie jak Harry był traktowany przez wujostwo...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia