Pewnie wiele już życzeń usłyszeliście i jeszcze więcej usłyszycie. Ja wam życzę by każda chwila radości ciągnęła się w nieskończoność. By trwała, trwała i nigdy nie przestała. Tyle z mojej strony. Szczęścia, ludziska!
LR
Dla Harry’ego Pottera święta były od zawsze zwykłym
dniem, w czasie którego było tylko więcej dla niego roboty. Przygotowywanie
wigilijnych potraw stało się dla niego czymś tak znienawidzonym, iż widząc je
na dursley’owskim stole miał ochotę zwymiotować. Pierwsze święta w zamku
Hogwart zmieniły jego nastawienie, miał w końcu szansę odczuć ich magię, a nie
była ona związana z tym, iż przebywał w zamku przesyconym magią. Kolejne Boże
Narodzenie przyniosło jeszcze więcej radości i kolejne też, i kolejne. Teraz
siedząc przed kominkiem w domu Blacków miał ochotę podziękować wszystkim
bóstwom za to, iż był w stanie poznać wszystkie tajniki szczęścia, którym
przeplatane, razem z przebaczeniem, były święta. Chłopiec okrył się bardziej
kocem i spojrzał na zegar. Jedenasta.
- Dzieciaku? – usłyszał głos swojego chrzestnego.
- W salonie!
- Ach! Tu jesteś! Słuchaj, znalazłem to kiedyś w piwnicy,
między tymi gratami, które chowa Stworek. Odmalowałem, trochę naprawiłem i…
Myślę, że ci się spodoba. – Syriusz wyciągnął zza siebie dziadka do orzechów.
Drewnianego żołnierza, ubranego w czerwony surdut, wysokie buty i z szablą przy
boku. Patrzył na Harry’ego oliwkowymi oczyma.
- Jest piękny! – krzyknął chłopiec, przyciągając figurkę
do piersi i uśmiechając się lekko. Nagle Harry spostrzegł, iż ramię jego
dziadka do orzechów smętnie zwisa, poddając się każdemu jego ruchowi. – Och! –
chłopiec szybko chwycił kawałek wstążki, leżącej na stoliku przed nim, i owinął
ramię dziadka. – Widzisz? Teraz już jest lepiej, czyż nie? – powiedział, a oczy
dziadka do orzechów zalśniły wdzięcznym blaskiem. – Syriuszu! Widziałeś to?!
- Co?
Harry popatrzył na swojego chrzestnego z niedowierzaniem
i porzucił ten temat.
*
* *
- Syriuszu! Trzeba go przenieść! Tutaj mu będzie zimno!
- Och, przestań, Molly! Będziesz mu teraz przeszkadzać?
Kiedy ostatni raz miał szansę na spokojny sen? – odparł Syriusz poprawiając koc
na śpiącym na kanapie przed kominkiem Harrym Potterze, Rzucił jeszcze tylko
zaklęcie na ogień, by ciągle się palił i odszedł wraz z Molly.
*
* *
W salonie zaległa cisza. Słychać tylko było trzaskający w
kominku ogień i dźwięk płonących na choince świeczek. Wtem dźwięk zegara
przeciął niczym strzała stagnacje zalegającą w pokoju.
BIM! Nagle wszystko zaczęło się zmieniać
BOM! Ozdoby choinkowe poczęły się ruszać!
BIM! Baletnice rozpoczęły swój taniec, elfy poczęły
poprawiać ozdoby choinkowe, Mikołaje szukały swoich reniferów ukrytych, gdzieś
przy pniu drzewka.
BOM! Przez salon zaczęła przelatywać niesamowita
poświata, ożywiając wszystko, co napotkała na swojej drodze.
BIM! Sowa siedząca na zegarze rozpoczęła swój lot poprzez
pokój i usiadła przy głowie śpiącego chłopca.
BOM! Dziadek do orzechów został postawiony na ziemi przez
elfy.
BIM! Łańcuchy zaczęły wić się i poruszać na choince w
rytm cichutkich piosenek, tańczących baletnic.
BOM! Dziadek do orzechów zaczął się ruszać za sprawą
niesamowitej niebieskawej poświaty.
BIM! Smuga niebieskiego światła przeniosła się do dziury
w ścianie.
BOM! Z dziury wypadła armia myszy, która zaczęła harcować
po całym salonie, zbijając bombki, otwierając prezenty.
BIM! Dziadek do orzechów rozpoczął walkę z armią myszy,
co chwila patrzył na śpiącego chłopca, czy te szczury nie podchodzą do chłopca
zbyt blisko.
BOM! Harry Potter obudził się i nie mógł uwierzyć własnym
oczom.
Przed nim rozgrywała się walka między jego dziadkiem do
orzechów a myszami. Wtem wszystkie ucichły i ustawiły się wzdłuż by przepuścić
króla Szczurów.
- Kogóż ja to widzę. Nie wystarczyło ci, że zamieniłem
cię w drewnianą kukłę?
- Będę walczył dopóki nie zrzucę cię z tronu, królu szczurów.
– Harry nie mógł uwierzyć, co się wokół niego dzieje. Mysz z berłem i jego
dziadek do orzechów rozpoczęli zażartą walkę. Zobaczywszy, że zabawka
przegrywa, chwycił książkę z zamiarem rzucenia nią w mysiego króla, gdy ten go
dostrzegł.
-Nie będziesz już taki pewny. – powiedział, kierując
swoje berło na Harry’ego. Chłopiec zaczął się kurczyć, coraz bardziej i
bardziej, aż w końcu zmalał do wielkości myszy. Wszystko stało się dla niego
ogromne. Choinka przytłaczała go swoimi rozmiarami, a prezenty stały się dla
niego nieosiągalnymi szczytami, niczym Mount Everest dla zwykłego człowieka.
- C… Co się stało? – walka dalej trwała i Harry, w
porywie desperacji, przewrócił jeden z prezentów, który upadł na króla z
głuchym tąpnięciem. Armia zabrała swojego władcę i rozpierzchła się, pędząc w
stronę dziury w ścianie.
*
* *
- Jak? Co? Gdzie?
- Harry, uspokój się!
-
I ty jeszcze mówisz! Dziadek do orzechów do mnie mówi! Ja wariuję! Obudźcie
mnie, odczarujcie!
-
Maleńki, zaklęcie, które nas zmieniło może tylko odczarować Cukrowy Książę.
Jeśli chcesz je przełamać, musisz wyruszyć wraz ze mną.
-
Ale gdzie on jest?
-
Może ja pomogę? – z zegara zleciała sowa i usiadła blisko małych bohaterów. –
Cukrowy Książę zamieszkuje zamek na wyspie pośrodku Morza Sztormów.
-
Dziękujemy więc i ruszamy.
- Czekaj! - zwrócił się do sowy. - A jak wrócę do domu?
Sowa podleciała do jednej z baletnic i zerwała z jej szyi srebrny łańcuszek w kształcie półksiężyca. Oddając go chłopcu rzekła: "Jeśli będziesz chciał wrócić, otwórz ten medalion!". Odebrawszy swój bilet powrotny dziadek i Harry przeleźli przez dziurę, którą wcześniej uciekły myszy, i zostali porwani przez wir czystej magicznej energii.
- Czekaj! - zwrócił się do sowy. - A jak wrócę do domu?
Sowa podleciała do jednej z baletnic i zerwała z jej szyi srebrny łańcuszek w kształcie półksiężyca. Oddając go chłopcu rzekła: "Jeśli będziesz chciał wrócić, otwórz ten medalion!". Odebrawszy swój bilet powrotny dziadek i Harry przeleźli przez dziurę, którą wcześniej uciekły myszy, i zostali porwani przez wir czystej magicznej energii.
*
* *
Dwójka bohaterów trafiła do Lodowej Krainy, po której
buszowały Lodowe Wróżki. Jedna z nich bardzo kulała i nie nadążała za
przyjaciółkami. Harry pochwycił małą i poprawił jej skrzydełko. Duszki poczęły
wokół niego tańczyć, ciągnąc go za ubrania i pomagając mu wykonywać konkretne
ruchy. Po jakimś czasie odleciały w swoją stronę ciągnąc za sobą śnieżycę,
pośród której ich skrzydła lśniły niczym diamenty.
Śnieżna kraina dłużyła się Harry’emu niemiłosiernie, więc
z radością zareagował na wieść, iż zbliżają się do miasteczka. Lecz gdy do
niego weszli Piernikowa wioska była martwa. Wokół nie była żadnej żywej duszy.
Panowała nienaturalna i złowroga cisza. Wioska została ograbiona ze wszystkich
słodkości, z których była zbudowana. Wtem dwójka bohaterów została zaatakowana
przez śnieżne kule, nadlatujące zza jednego z nasypów śnieżnych. Dwójka dzieci
dosłownie bombardowała Harry’ego i dziadka do orzechów.
- Stójcie! Nie zrobimy wam krzywdy! – zawołał chłopak,
mając nadzieję, iż nie dostanie znów śnieżką w twarz.
- Co tu się stało?
- Nie wiemy. – odpowiedział chłopczyk. – Gdy wróciliśmy naszym
kucykiem, Marcepanem, już wszystko takie było. To pewnie znów armia Mysiego
Króla zrabowała naszą wioskę… jak zwykle. – pięść dziadka zacisnęła się, co nie
uszło uwadze Harry’emu.
- Co to? – czarnowłosy wytężył słuch, z lasu wybiegali
właśnie żołnierze królewscy. Spłoszony koń odbiegł w drugą stronę – Biegniemy! –
krzyknął Harry i zaczął biec, biorąc w swoje dłonie rączki dzieciaków.
Na szczęście uciekinierów z jednego z drzew spadła
drabinka. Wszyscy wspięli się po niej. Gdy dziadek wszedł na deski domku,
spytał się:
- Wszyscy bezpieczni?
- Niekoniecznie – odpowiedział mu niepewny głos
zielonookiego.
*
* *
- Więc? Kim jesteście i co tu robicie?
- Jestem dziadek do orzechów a to jest Harry, zostaliśmy
przeklęci przez Mysiego Króla. Według księcia Laure jesteśmy w stanie się
odczarować i pomóc całemu królestwu z pomocą Cukrowego Księcia…
-Przecież to bajki!
- Nie! To jest prawdziwe, ja w to wierzę – powiedział z
mocą Harry.
Po długim namyśle zdobyli dwójkę kompanów i ruszyli nam Morze
Sztormów.
*
* *
- Wy idźcie znaleźć zapasy, a my przygotujemy łódź.
- Chodź za mną, Harry. – dziadek pociągnął za sobą Harry’ego
do wymarłej doliny.
- Tu nic nie znajdziemy…
- Poczekaj… - dziadek odsunął dosyć sporej wielkości
kamień i odkrył wielką dziurę, skrytą pod ziemią. Ze szczeliny poczęły
wylatywać Kwiatowe Wróżki, które za sprawą swojej obecności ożywiły obumarłe
drzewa, trawę i zrzucały z gałęzi do ich koszyków piękne czerwone jabłka.
Harmonię tego miejsca zrujnował wielki kamienny stwór kroczący w stronę naszym
bohaterów.
- Majorze! Pułkowniku! Odpływamy! – krzyknął Harry, jednak
stwór rozwalił wielkim głazem ich łódki.
W tym momencie morze zaczęło zamarzać Śnieżki, tańcząc na
tafli wody, sprawiały, iż pojawiała się na morzy dosyć gruba skorupa lodu.
Przyprowadziły również konia, a z nim i bryczkę, w którą wędrowcy szybko
wskoczyli. Pokrywa lodowa była jednak na tyle wytrzymała, że skalniak również
mógł po niej przejść. Dziadek do orzechów wyskoczył z wozu i swoją szpadą
zrobił wyrwę w wodzie. Skalny potwór zatonął, a czwórka bohaterów popędziła
konia szybko docierając do wyspy.
*
* *
Na owej wyspie stał wielki pałac, a bynajmniej tak się
wydawało dopóki major, pułkownik i dziadek do orzechów do niego nie weszli.
Zamek okazał się atrapą, pułapką by zwabić niczego niepodejrzewających
wojskowych. Harry został sam na wielkiej wyspie bez możliwości powrotu.
Po jakimś czasie wokół zielonookiego zaczęły otaczać
kwiatowe wróżki, które zmusiły go do pójścia z nimi. Duszki stworzyły huśtawkę
z pomocą, której mogły przetransportować Harry’ego prosto do zamku Mysiego
Króla. Gdy stopy Harry’ego dotknęły schodów przy tajemnych drzwiach, odwrócił
się podziękował duszkom i ruszył w głąb zamczyska. Tymczasem wróżki uciekły do
ocalałych ludzi i wznieciły bunt przeciwko królowi
*
* *
Harry przez długi czas kluczył pośród niezliczonych
ilości korytarzy by w końcu trafić do lochów. Tam niestety napotkał na straże w
postaci dwóch żołnierzy, pilnujących drzwi.
- Ach! Tutaj jesteście! Jego Wysokość was szukał! Mówił,
że jeśli nie stawicie się na dziedzińcu za dwie minuty zamieni was w żuki
gnojaki!
Tak pozbywszy się straży Harry wszedł do celi. Pustej
celi. Nikt nie postawiłby straży przed
pustym pokojem – pomyślał zaniepokojony. Poczuł dziwne zawirowania magii,
oddzielające jego rękę od ściany na jakieś pół metra. Chcąc pozbyć się tego
weneckiego lustra, rzucił w nie pochodnią. Te rozprysło się na tysiące małych kolorowych
odłamków, by ukazać oczom czarnowłosego zaginionych.
- Harry.
- Dziadku do orzechów! – Harry rzucił się na szyję
zabawce. – A może raczej, Laure. – wyszeptał mu do ucha. Książę tylko się
uśmiechnął, patrzą mu w oczy swoimi oliwkowymi tęczówkami.
*
* *
Na głównym
dziedzińcu zwołano wszystkich mieszkańców, a raczej spędzono ich tu mimo woli.
Zostali oni zmuszeni do brania udziału w spaleniu dziadka do orzechów. Jednak
coś się królowi nie podobało.
- Chcieliście mnie zdradzić, moim drodzy poddani.
Wiedzcie jedno, nie poturbuję was! – wszyscy ludzie zostali zamienieni w
posągi. To było dla dziadka za dużo. Zeskoczył z balkonu prosto na bruk i
rozpoczął walkę z królem. Była ona nierówna ze względu na to, iż król użył
swojego berła do powiększenia siebie. Harry chcąc zakończyć walką rzucił się
między Mysz a dziadka do orzechów. Dostawszy się w krzyżowy ogień zaklęcia nie
miał szans na uniknięcie go. Książę jednak rzucił się do przodu odbijając urok
swoim mieczem w stronę szczura. Król stawał się coraz mniejszy, by w końcu
zostać małą myszką uciekającą do kanałów.
- Mój dzidek do orzechów. – Harry schylił się i pocałował
swoją zabawkę. Ta poczęła się zmieniać w prawdziwego księcia. Drewno ustąpiło
miejsca ciału. Teraz chłopiec trzymał w ramionach dobrze zbudowanego mężczyznę
o długich blond włosach i oliwkowych oczach. Również strój Harry’ego uległ
przemianie. Ze zwykłej piżamy powstała piękna szata do pół uda, przyległa na
piersi i rozkloszowana od talii w dół. Długie szerokie rękawy chowały małe dłonie,
a na czole pojawił się piękny diadem z białego złota w wszczepionym w niego
kamieniem księżycowym.
- Jasne! Cukrowy Książę był z nami cały czas! – krzyknął
Laure porywając w swoje objęcia Harry’ego. Ten śmiejąc się wdzięcznie
odwzajemnił uścisk.
W tym samym czasie lud podniósł okrzyki sławiące nowego
króla Laure Elesnara i zaczęli świętować tańcząc wokół. W końcu ustąpili
miejsca parze królewskiej. Srebrnowłosy chwycił w swoje objęcie czarnowłosego i
rozpoczął ich taniec. Powoli, z namysłem, by zmysłowo poruszać sobą i
ukochanym. Zatraceni w tańcu, jakby świat miał się zaraz skończyć.
Wtem znad głów poddanych wystrzelił Mysi Król, lecący na
nietoperzu. Pochwycił w swoje łapki naszyjnik Harry’ego i otworzył go. Laure i
chłopiec przypomnieli sobie w tym momencie słowa sowy: Jeśli będziesz chciał wrócić, otwórz ten medalion! Zielonooki
powoli znikał, by w końcu przestać istnieć i nie usłyszeć wyznania miłości
swojego ukochanego.
*
* *
Harry Potter
obudził się o godzinie dziesiątej rano. Nie mógł uwierzyć, że to był tylko sen.
Taki piękny, taki realny. Dopadła go tęsknota za Laure, którego musiał
zostawić. Naraz do salonu wszedł Syriusz.
- Hej, dzieciaku! Wiesz co? Byłe przed chwilą u Gringotta
i spotkałem syna swojego przyjaciela. Harry to jest Laure.
*
* *
Bo najważniejsze jest wierzyć, że
szczęście może istnieć wszędzie, w świecie bajek czy realnym. To jest jedyne,
co możemy zrobić. Myśleć, że czas może się zatrzymać na tej jednej wspaniałej
chwili. By się zatrzymał jak dla pewnej pary, króla i księcia, tańczących na
dziedzińcu, pośród płatków śnieżnej kuli, oraz dla dwóch chłopców patrzących
sobie w oczy. Tylko jedną chwilę. Ona starczy.
Wow.
OdpowiedzUsuńCUDOWNE!!!
Skąd wzięłaś pomysł na taką historię? Wyszło Ci to genialnie.
Tylko dodaj jeszcze wzmiankę o naszyjniku podarowanym przez sowę na początku przygody. Poza nie mam się co czepiać.
Chyba, że o to iż było ono za krótkie. ;D
Także Tobie życzę wesołych Świąt i szczęśliwego oraz dobrze przebalowanego Nowego Roku!
Dużo weny życzę!
Pozdrawiam
zmienna
Dziękuję za wytknięcie. Mówiąc szczerze byłam pewna, że na początku napisałam o tym naszyjniku. xD
UsuńNie ma za co. =)
OdpowiedzUsuńzmienna
Ło zajefajne tylko szkoda, że akcja się tak szybko toczy no i boziczku ja po prostu uwielbiam to jak piszesz i, że łączysz bohaterów z dwóch różnych książek/bajek/filmów. Z innej beczki błagam cię o to aby Voldi dorwał w swoje łapki Andora bo właśnie ta para spodobała mi się najnajnajbardzej <3
OdpowiedzUsuńEj no bo my to juz od zeszlego roku czekamy na nowy rozdzial xD
OdpowiedzUsuńAle tak na serio to juz nie moge sie doczekac nowego SG! :*
Hej,
OdpowiedzUsuńbosko, to był sen, a może jednak nie, spotkał księcia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia