WAŻNE!

Proszę o informację gdyby któryś z rozdziałów/one-shotów/specialów/shotr story był źle lub w ogóle niepodpięty. Za wszelkie spostrzeżenia dziękuję.

sobota, 20 września 2014

[One-Shot] "Zło nigdy nie odchodzi"



            - Cześć! Nazywam się Harry Potter! Witam was w filmie instruktażowym dla przyszłych Aurorów. Razem z moim zespołem pokażemy wam dzisiaj… - film został zatrzymany. Spojrzenia młodych rekrutów spoczęły na Aurorze, który stał przy projektorze z zaciśniętymi ustami w jedną linię. Przez jakiś czas spoglądał na uśmiechniętą twarz swojego kolegi i rozpoczął wykład.
            - Harry James Potter wraz ze swoją grupą w składzie: Hermiona Granger, Ronald Weasley i Dracon Malfoy zaginęli tego samego dnia, w którym kręcili owy film. – przymknął na chwilę oczy. – To, co wam pokażę stało się naprawdę. Dobrze wiecie, że teren Hogwartu po Ostatniej Bitwie został przeklęty. Coś mrocznego się w nim zagnieździło i właśnie Harry Potter – wskazał ręką wyświetlaną za sobą postać, która patrzyła w stronę kamery roześmianymi zielonymi oczami. – na prośbę Ministerstwa Magii wyruszył do Hogwartu i zamknął się wraz ze swoimi towarzyszami w nim na dwanaście godzin. Przynajmniej… taki był plan. To, co zobaczycie, to ostatnie chwile tej czwórki. Nie znaleziono ciał, jedynym dowodem na to, że nie żyją to ten film, leżący pośród kałuży krwi. Jeśli nie chcecie nie musicie oglądać. To ma być dla was przestroga, że do Hogwartu nie należy się już zbliżać. – spojrzał po studentach i nacisnął przycisk. Film się rozpoczął.

* * *
            - … Hogwart! – Potter machnął ręką w stronę budynku stojącego za nim. – Stało się tu dużo okropnych rzeczy, sprawiając, że zagnieździło się tu zło, a bynajmniej tak twierdzi Minister. – salwa śmiechu przetoczyła się przez ludzi towarzyszących Potterowi. – Ron! Nie trzęś tak tą kamerą! Uch! Trzeba będzie to wyciąć!
            - Trochę profesjonalizmu! Weasley!
            Kamera przesunęła się ukazując wszystkim wysokiego blondyna, który ze sceptyczną miną spoglądał na budynek.
            - I niby, co my tu mamy znaleźć!? Chyba tylko trupy! – ciągnął.
            - Co ciekawe. – przed kamerę wskoczył Potter. – Nie znaleziono ani jednego ciała. Wszyscy, którzy zginęli w Ostatecznej Bitwie, zniknęli. Ot tak! – pstryknął palcami. – My mamy zamiar udowodnić wam, że… że… Właściwie co my mamy udowodnić? – spojrzał zagubiony wokół siebie.
            - Kompletnie nie mam pojęcia kumplu. – odezwał się głos zza kamery.
            - To ma być film instruktażowy dla Aurorów, dotyczący zjawisk paranormalnych.
            Potter spojrzał gdzieś za kamerę z dziwnym wyrazem twarzy.
            - Serio?
            - Nie czytałeś odprawy, Harry?
            - Tylko się upewniam, Miona, że czytaliśmy to samo. To jest jakiś żart. To będzie jak ze Wrzeszczącą Chatą, niby nawiedzona, ale to przecież profesor Lupin tak wojował co pełnię.
            - Dobrze, wchodzimy. Dzień dobry! Pani Filch!
            - Nie wierzę, że on tu jeszcze pracuje.
            - Cicho, Malfoy. Nie wiem po co cię do nas przydzielili. Panie Filch!
            - Potter, jeszcze słowo, a za sekund pięć znajdziemy pierwszego trupa.
            - Otworzę drzwi równo o godzinie siódmej rano. Nie nabrudźcie mi tutaj!
            - Ta je! – mruknął głos zza kamery, ta odwróciła się i pokazała trzy osoby. Koło Pottera i Malfoya stała Hermiona Granger wraz ze swoją nieodłączną burzą brązowych włosów. Kamera zatrzęsła się i po chwili stanęła samodzielnie, na tyle by Ronald Weasley był w stanie dołączyć do grupy.
            - Jest godzina dziewiętnasta. Równe dwanaście godzin. W zamknięciu. – odezwał się Potter.
            - Zobaczymy, co kryją te mury. Odkryjemy ich tajemnice. – ciągnęła Hermiona.
            - Wyciągniemy z szaf wszystkie trupy. Nic się przed nami nie ukryje. – dodał Malfoy.
            - Polowanie na duchy… czas zacząć! – krzyknął Weasley.
             - Siedzimy tu już trzy godziny i nic się nie dzieje.
            - Pamiętaj, Weasley, że duchy są najbardziej aktywne po północy.
            - Pamiętam, Malfoy. Nie musisz udowadniać, że wiesz więcej, bo nie wiesz.
            - Słyszeliście to?
            - Harry! Nie odchodź sam! Boże, Ron, Malfoy! Idźcie któreś za nim.
            - Nie ma go! Kurwa, nie ma!
            - Weasley! Uspokój się. Pewnie ta Złota Sierota się najzwyczajniej zgubiła. – Malfoy oparł się o ścianę, próbując złapać oddech. – Na pewno się znajdzie. Na pewno.
TRACH!
            - Co to, kurwa, było!?
            - Weasley! Zrobiliśmy to! Aktywność! W życiu bym nie przypuszczał, że rzeczywiście coś tu będzie!
AAAAAAAAAAAAAACH!
            - Weasley. Nie trzęś tak tą kamerą.
            - Boże, Malfoy, za tobą.
            - CO TO, KURWA, JEST!?
            - Nagrałeś to? Czy ty to nagrałeś?
            - Tak, chyba.
            - Wracamy do Granger. Tu się robi niebezpiecznie.
            Kamera pokazała obraz z poprzedniej. Dwójkę mężczyzn goniła postać małej dziewczynki, jej kredowobiała skóra była zalana czymś czarnym. Krwią. Jej pisk był o wiele głośniejszy od spanikowanych krzyków Draco i Rona.
            - To… ja chcę stąd wyjść. To… nie miało się tak skończyć. Nie ma Harry’ego… Musimy stąd się wydostać i wezwać pomoc. Nie mógł się stąd wydostać! Wszystkie przejścia zostały zablokowane.
             - Na trzy, Malfoy! Raz, dwa, trzy!
            Rozległ się huk i drzwi wejściowe stanęły otworem.
            - Co… co jest?
            Drzwi zamiast ukazać wyjście, prowadziły do kolejnego szkolnego korytarza.
            - Musimy trzymać się razem, Hermiona, nie oddalaj się.
            - Musimy dostać się do rur. Tylko przejście przez jezioro da nam możliwość wydostania się. Macie jakiś pomysł, jak się tam dostać?
            - Łazienka Marty.
            - Tu jest strasznie ciemno. Hermiona, daj rękę… Hermiona.
            - Granger, nie wydurniaj się, daj Wesleyowi tę rękę dla świętego spokoju… Granger?
            - Hermiona, gdzie jesteś?!
            - Harry? Ron? Malfoy? Jesteście tutaj.
            Otaczała ją nieprzenikniona ciemność.
            - Zaraz. Tu powinna być gdzieś ustawiona kamera z noktowizorem. Tu gdzieś na tym korytarzu.
            Za nią zaczęła pojawiać się gęsta mgła. Hermiona doszła do kamery i chwyciła ją z trudem w ręce.
            - Tak lepiej. Przynamniej coś widzę… co… Aaaaaa!
            Mgła zaczęła ją wciągać. Kamera uderzyła o ziemię wraz z nią. Z twarzą skierowaną ku obiektywowi, została przyciśnięta do ziemi. Coś zaczęło na nią napierać. Wierzgała, z trudem wydawała z siebie dźwięki, aż wreszcie jej czaszka pękła. Pozostawiając za sobą ścieżkę krwi, została pociągnięta w głąb korytarza przez niewidzialną siłę. Kamera się wyłączyła.
            - Myślisz, że wszystko z nią dobrze?
            - Daj spokój, Weasley. Nie mnie to oceniać, ale jesteśmy w dupie. Jeśli nie znajdziemy wyjścia i nas to spotka. Wiesz może która godzina?
            - Nie wiem. Nie mam zegarka.
            - Oświecę cię. Jest godzina dziesiąta rano.
            - Jak to? Filch! Oszukał nas! Nie przyszedł!
            - Weasley. – kamera skierowała się na bladą od zielonego światła twarz blondyna. Jego oczy świeciły niezdrowym blaskiem w sztucznym oświetleniu. – A nie sądzisz, że przyszedł, ale już nas nie znalazł?
            - O czym ty mówisz?
            - Spójrz na okno. – kamera zwróciła się w jego stronę. – Widzisz coś? Bo ja nie. Jest dziesiąta rano. DZIESIĄTA. Powinno być jasno. A jest ciemno jak w grobowcu.
            - Co próbujesz powiedzieć?
            - To coś, co tu jest wysłało nas poza czas i poza miejsce. Jesteśmy tak jakby w drugim Hogwarcie, którym rządzi to, coś.
            - Boże…
            - On nam chyba już nie pomoże.
            - Jest godzina dziewiętnasta. – kamera zbliżyła się, pokazując zegarek, a potem oddaliła i ukazała zmęczoną twarz Dracona. – Siedzimy tu już dwadzieścia cztery godziny. Po Granger i Potterze ani śladu. Obserwacje: to miejsce jest poza czasem i zdaje się żyć, korytarze zmieniają swoje położenie. Czuję się zawsze przez kogoś obserwowany. To jest okropne i…
TUP! TUP! TUP! TUP!
            - Weasley! Osłaniaj mnie!
            - Nie możemy mieć nawet chwili spokoju? – wyszeptał piskliwie rudzielec.
            - Na trzy otwieram drzwi… raz, dwa, trzy! – drzwi się otworzyły, ukazując im przerażający widok.
            - HARRY!
            - Ej, kumplu, co ci się stało?
            Z oczu Pottera płynęła krew, on sam był ubrany w za dużą na niego, zapewne kiedyś białą, koszulę teraz utytłaną brudem i posoką. Na rękach miał otarcia po kajdanach. Rozbiegane oczy, nie potrafiły się na niczym skupić.
            - Weasley, to już nie są żarty. Trzeba stąd wiać, trzeba…
            - Draco… - kamera z blondyna przeskoczyła na Pottera. – Draco… czemu zdradziłeś swojego Pana… Draco… - Harry nie podnosił swoich oczu, utkwiwszy wzrok w swoich kolanach. Ku zgrozie wszystkich mówił on głosem Bellatrix Lestragne. – Draco… mój siostrzeńcu… CZEMUŚ NAS ZDRADZIŁ?! – z krzykiem zielonooki poderwał się na równe nogi i skoczył ku blondynowi, próbując mu wydrapać oczy. Kamera uderzyła Pottera w głowę i po chwili szarpaniny wyłączyła się.
            Dwójka mężczyzn siedziała pod ścianą próbując złapać oddech.
            - Twoja szyja nie wygląda za dobrze. O twarzy już nie mówię.
            - Co ty nie powiesz, Weasley.
            - To był zły pomysł. Hermiona mówiła, że nie powinno się igrać z mocami, których nie potrafimy wytłumaczyć, ale i tak… dlaczego my się zgodziliśmy?
            - Kto myślał, że zwykłe przenocowanie w tym budynku się tym skończy?
            - Wiesz co? Może i nie przeżyjemy, ale chcę chociaż wiedzieć o co tu chodzi.
            - W taki razie trzeba iść do samego serca budynku. – Draco wyciągnął z plecaka plany budynku i zaczęli szukać czegoś co by mogło im pomóc.
            - Emm… gdybym był złą mocą, sterującą zamkiem… gdzie bym się ukrył?
            - Gabinet dyrektora?
            - Zawsze to jakiś plan.
            Kamera zaczęła się trząść.
            - Czy mi się wydaje czy tu jest coraz ciszej i coraz zimniej?
            - Nie wydaje ci się… spójrz…
            - Co…
            Kamera zrobiła zbliżenie na siedzącego na kręconych schodkach Harry’ego Pottera. Bawił się on rysując różne szlaczki swoją krwią na ścianie, o którą się opierał.
            - Co? – głos Pottera brzmiał niczym wystrzał z armaty we wszechogarniającej ciszy. – Mam ich wpuścić? Ale… oni się dowiedzą… Na pewno… Dobrze, skoro tak uważasz… - Potter podniósł się i odbiegł w stronę przeciwległego korytarza.
            Kamera zwróciła się w stronę Dracona, który spoglądał na kamerzystę z przerażeniem widniejącym na przeoranej paznokciami Pottera twarzy.
            - Moje przerażenie sięgnęło zenitu…
            - Nie tylko twoje, Weasley.
            Gabinet dyrektora Hogwartu okazał się być zupełnie inny niż ten, który opuszczali po przeszukaniu zamku i zamknięciu go. Wszystkie meble odsunięte były pod ściany, a podłogę zdobił wielki pentagram.
            - Co tu się działo? – powiedział Ron.
            - Złe rzeczy… - odezwał się Malfoy. – Bardzo złe rzeczy…
            Coś zaszeleściło pod nogami kamerzysty i podniósł on ów papier.
            - Malfoy… Chyba coś znalazłem. – powiedział podając mu dokumenty i odkładając kamerę na stół.
            - Co to?
            - Jakiś… rytuał… tak sądzę. Jesteś w stanie go przeczytać?
            - Hm… tu jest coś napisane o przyzwaniu demona, który żywi się duszami zmarłych, którzy nie mogą odejść ze świata żywych. Pochłania je i ściąga w ciemność… ale demon potrzebuje przekaźnika. Osoby o czystej duszy naznaczonej złem. – Dracon spojrzał w oczy Ronowi. – Potter.
            Kamera podniosła się i dalej pokazywała dwóch mężczyzn pochłoniętych w rozmowie.
            - Nie… nawet nie próbuj mi wmówić, że to Harry…
            - Wszystko na to wskazuje. Ten… demon… nie da się go powstrzymać… będzie chciał ofiary. Wielkiej ofiary byśmy mogli się wydostać. My… - Draco spojrzał się prosto w obiektyw kamery. Chwycił Weasley’a za ramię i wskazał ruchem głowy w stronę urządzenia.
            - Harry…? Co ty robisz?
            - Bawię się. – doszła do nich odpowiedź.
            - Potter… Harry… - zaczął Malfoy. – Pobawimy się z tobą później, dobrze? Teraz musimy wyjść, musimy wrócić do pracy, wiesz?
            - Nie możecie. On wam nie pozwoli.
            - Kto nam nie pozwoli, Harry?
            - Go nie widać, ale jest wszędzie. Widzi wszystko, słyszy wszystko. A teraz jest zły… chcecie nas opuścić… a jesteście nasi. Należycie do nas.
            - Harry… HARRY!
            Kamera trzęsła się. Ścigała Wesleya i Malfoya. Wokół dało się słyszeć okropne wrzaski. Nagle Ron się przewrócił, obiektyw zwrócił się ku jego twarzy.
            - Chcesz coś powiedzieć, Ron?
            - To był zły pomysł.
            - Tak, był.
            Kamera zaczęła uderzać obiektywem w twarz rudzielca. Z każdym uderzeniem, chłopak wydawał z siebie niewyobrażalny wrzask połączony ze szlochem.
            - Harry… - wyjęczał. Kamera na chwilę się zatrzymała. – Dlaczego? – ostatnie uderzenie zakończyło żywot Ronalda Wesleya.
            - Bez powodu. Trzeba mieć jakiś? – kamera została wyłączona.
            Draco Malfoy dobiegł do kamery zamieszczonej na siódmym piętrze. Bynajmniej wydawało mu się, że to jest siódme piętro. Chwycił ją w dłonie i zwrócił ku swej twarzy.
            - Ktokolwiek to ogląda. Nie pozwólcie nikomu wchodzić do Hogwartu. Zamknijcie go. Udawajcie, że nie istnieje… po prostu zróbcie coś, żeby nikt tu nie przychodził. – złapał oddech i znów zwrócił się do kamery. – Panie Ministrze. W Hogwarcie zaobserwowano niedające się wyjaśnić zjawiska, które nazwałbym nadprzyrodzonymi. Owy materiał stanowi niezaprzeczalny dowód na to, że ta szkoła powinna być zamknięta i nigdy nieodwiedzana.
            Za blondynem otworzyły się drzwi, z których wyszła wysoka postać. Im bardziej się zbliżała tym bardziej przerażała swoim wyglądem. Oczom oglądających ukazał się Fred Weasley. Gdy był wystarczająco blisko Dracona, podniósł rękę i położył ją na jego ramieniu. Oczy blondyna zamknęły się, a jego usta wypowiedziały ostatnie słowa:
            - Przepraszam, matko.
            Fred Weasley wgryzł się w szyję Dracona i wyrwał z niej dość spory kawał mięsa. Kamera potoczyła się po podłodze, by uchwycić moment, w którym Weasley wypruwał wnętrzności jeszcze żyjącemu, byłemu ślizgonowi. Kamera wyłączyła się.
Pozostawiona w Sali Wejściowej kamera załączyła się wyczuwając ruch. Harry Potter podniósł ją i spojrzał się prosto w obiektyw. Jego zielone oczy jarzyły się w świetle lampy, uwydatniając czarne białka.
Przekręcił głowę w prawo, a potem w lewo.
            Kamera włączyła się po raz drugi, gdy zawitała w sypialni dyrektorskiej, która przylegała do gabinetu.
            Każde wolne miejsce na ścianie i suficie było zapisane. Kamera została położona na ziemi, a Harry Potter podbiegł do kąta pokoju. Odwrócił się w stronę ściany, na której zaczęły się pojawiać słowa:
„Zło nigdy nie odchodzi”.
            Młody mężczyzna spojrzał w stronę napisu, potem kamery i zaczął się śmiać. Jego głos w pewnym momencie rozpadł się na dwa i wydawało się, że nie tylko Potter rechocze, ale jeszcze niewidzialny dla kamery zniekształcony głos, którego dźwięk sprawił, że kadetów ogarnął strach.
            Kamera wyłączyła się.
            - To tyle jeśli chodzi o los Harry’ego Potter i całej reszty. Zgodnie z umową pan Filch, hogwarcki woźny, otworzył drzwi o godzinie siódmej. Nie znalazł nikogo. Wezwał Aurorów. Byłem jednym z nich. Znaleźliśmy wszędzie pełno krwi i te taśmy. Nic więcej. Zgodnie z ostatnią wolą Dracona Malfoya drzwi Hogwartu zostały zapieczętowane.
            - Czy to powstrzyma to coś, co tam jest? – spytała jedna adeptka.
            - Nie wiadomo. – odpowiedział ze smutnym uśmiechem.
            - Czy Potter żyje? – zadał pytanie kadet.
            - Nawet jeśli to, co zrobimy? Nic. Wszyscy się boją tam wschodzić. Szczególnie po tym, jak mieszkańcy Hogsmead donieśli o postaci pojawiającej się na Wieży Astronomicznej.
            - Postaci?
            - Tak. – Auror pokazał im zdjęcie. – Jeśli przybliżymy je możemy wyciągnąć wniosek, że Harry Potter żyje. Bynajmniej do czasu aż nie skoczy z Wieży. Jednak ten spektakl odbywa się co noc. Byliśmy raz tam sprawdzić, czy rzeczywiście coś się dzieje. W miejscu, w którym powinno znajdować się ciało skaczącego jest wyrwa po ciele i pełno krwi. Jednak jest to zmieszana krew. Należy do kilku osób i nie można jednogłośnie stwierdzić z kim mamy do czynienia.
            - Więc co musimy zrobić z tym?
            - Nic. I to jest w końcu to dobre „nic nierobienie” Ministerstwa Magii. – Adepci wpatrzyli się w zdjęcie. Postać na nim w pewnym momencie zwróciła w ich stronę głowę, projektor został przepalony, a w sali rozległ się śmiech Harry’ego Jamesa Pottera.

###
Dawno nie było notki, a że nie mam pomysłu na skończenie MO - znaczy mam, ale jakoś mi nie wychodzi - dostaniecie tego One Shota :)
Kto zgadnie jaki film oglądałam? Chociaż... pewnie dużo jest takich, które mogą się kojarzyć z tą sytuacją.

7 komentarzy:

  1. Grave Encounters, jeśli się oglądało ten film, to już po pierwszym akapicie można się zorientować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. whoa!
    Zajmij się może pisaniem również horrorów. Co ty na to?
    Bo ten jest genialny!
    Oczywiście nie przestawaj pisać reszty swoich opowiadań. To w końcu przecież przede wszystkim na nie wyczekujemy. XP
    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. trochę podobne do paranormal. Dominikamaja. Ps. Mam ciary. Daj jeszcze jedno takie

    OdpowiedzUsuń
  4. Kojarzy mi się z doliną śmierci, albo górą śmierci, czy jak to się tam zwie xd przed nią jest tabliczka "nie wchodź bo umrzesz". Chyba w gorach Ural jest, ale pewna nie jestem. Dawno o niej czytalam. Dochodzac do sedna, wyszedl o niej film i bardzo mi on, przypomina tego os'a, ktory nawiasem mowiac byl swietny.
    Ps. Przepraszam za brak polskich znakow, ale na komorce mi nie wchodza.
    Podrawiam.
    Itami Namida

    OdpowiedzUsuń
  5. Tropiciele mogił! Szczególnie ten śmiech na końcu. Os świetny, a ja się chętnie dowiem, jaki obejrzałaś film!
    Pozdrawiam A.B

    OdpowiedzUsuń
  6. ...dzisiaj już nie zasne.....dziekuje
    Wspaniała notka lubie horrory ale nie otej godzinie

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    tekst cudowny, na to wygląda, że Harry został opętany przez tego demona, a końcówka boska...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dzięksy! Każdy komentarz jest dla Lusty ważny! Szczególnie te, które dają porządnego kopa w tyłek! ^_^ /// Ireth :3