Dzień jego urodzin zbliżał się nieubłaganie. Harry był
przerażony ilością elfów okupujących Hogwart. Do zamku przybyły smukłe,
blondwłose elfki o niebieskich oczach, bliźniaczki wraz z około dwudziestoma
strażnikami. Silme przyszło na myśl, że tak piękne istoty nie powinny walczyć,
nie były do tego stworzone, aż pewnego razu zobaczył ćwiczących wojskowych.
Stali na błoniach i toczyli ze sobą walki. Miecze z cichym brzęczeniem cięły
powietrze. Wokół odzywał się tylko dźwięk stali uderzającej o stal. W tym
momencie elfy nie były tylko piękne i zjawiskowe – Silme dojrzał w nich również
niebezpieczeństwo.
Bliźniaczki stały się jego służkami i, nawet się nie
przedstawiając, rzuciły w niego wieloma szatami, które miał założyć na swoje
urodziny. W końcu po dwóch dniach ciągłego przebierania się, uratowała go
Ireth. Wieszczka miała w tamtym momencie taką minę, że Silme pół dnia
wspominając ją chichotał jak głupi. Skrzywiona twarz elfki mówiąca bardzo
wyraźnie: „Jesteście idiotkami, uciekajcie nim wam coś zrobię” i oczy typu:
„Jesteś taka głupia czy tylko udajesz?”, zamknęła buzie protestujących służek.
Harry nie miał wątpliwości, że to z Ireth chciałby to wszystko załatwiać –
zresztą i tak wyszło na to, że to właśnie białowłosa wybrała mu szatę.
Najzwyczajniej w świecie podeszła do sterty ubrań, wzięła w dłonie kremowy,
cieniutki materiał i rzuciła nim w Silme. Po tym jak to ubrał stwierdził, że
wygląda idealnie. Szatka sięgała mu do pół uda, eksponując długie, smukłe nogi.
Miała poszerzane rękawy, zaczynające się dopiero trochę powyżej łokcia,
pozostawiając odkryte ramiona. Tylko połowicznie zakrywała jego tors tak, że
jego boki oraz całe plecy były widoczne. Zwiewny materiał ciągnął się od jego
szyi, gdzie na karku był zapinany na ozdobną broszę, przez białą taśmę
zawiązaną na linii bioder, aż po rozkloszowany dół. Sam Silme uważał, że
wygląda jak w sukience, jak mała dziewczynka przebrana za wróżkę. Jednak spoglądając
w lustro ponad swoim ramieniem, widział zadowolony i dumny wzrok Ireth. To mu
wystarczyło.
- Panie, jeśli chodzi o fryzurę…
- Moje drogie – przerwała bliźniaczkom wieszczka z wciąż
jakby rozmarzonym uśmiechem. – osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem
będzie po prostu związanie włosów w koński ogon. Szata jest wystarczająco strojna
i bez wymyślnego siana na głowie. – powiedziała, przesuwając dłonią po szarfie,
dopiero teraz Harry ujrzał wzór na niej. Przez całą jej długość wyszyty na niej
został ornament kwiatowy, który złotą nicią mienił się przy każdym jego ruchu.
– Ja bym ją jeszcze trochę skróciła. – mruknęła pod nosem, krytycznie patrząc
na długą do kolan tkaninę.
Po kłótni z bliźniaczkami szarfa została skrócona do
długości kilku centymetrów ponad brzeg szaty.
- Jesteś już prawie gotowy. – stwierdziła Ireth ,
przytulając się do pleców Silme i uśmiechając się delikatnie.
*
* *
- Dobrze. Tańczyć już umiesz, szatę już masz. Zostało
tylko jedno.
Właśnie szedł z Ireth korytarzem, opuszczając jego
komnaty, które teraz był sprzątane z tych wszystkich szat. Spojrzał się na jej
profil, próbując odgadnąć, czego teraz od niego chce. Czasami Ireth potrafiła
być prawdziwą wiedźmą, to co, że kochaną, zawsze wiedźmą.
- O! Tutaj jesteś! – Silme zwrócił swój wzrok na
blondwłosego elfa, który pojawił się przed nimi znikąd. – Czy Jego Wysokość
jest przygotowany do jazdy?
- Niezupełnie. Jego Książęca Mość jest bardzo
utalentowany jeśli chodzi o galop, kłus, ale jeśli chodzi o chód…
- Tak? Silme. – czerwone oczy zwróciły się na Harry’ego. –
Elfiątko ty moje, jak? Pytam się: jak można załapać coś najtrudniejszego, a nie
umieć najprostszego?
- Emm… trzeba być Harrym Potterem? – odpowiedział.
Uśmiechnął się, mając nadzieję, że ta odpowiedź usatysfakcjonuje wieszczkę. Białowłosa
uderzyła się otwartą dłonią w czoło i trwała tak przez kilka sekund, które
dwójce chłopaków dłużyły się niemiłosiernie.
- Dobrze – powiedziała po chwili. – W taki razie ja
nauczę cię jak się jeździ. Musisz to umieć, w końcu będziesz musiał
uczestniczyć w paradzie letniej! I w pokazie wojska! Nie mówiąc już o corocznym
nawiedzeniu Biblioteki!
- Tak, bo najważniejsza jest biblioteka…
-Ta BIBLIOTEKA, mój drogi – przerwała złotowłosemu w
połowie zdania. Furia w jej oczach była doskonale widoczna. – Jest tak naprawdę
jedynym czynnikiem warunkującym nasze miejsce na arenie politycznej! Nie
wojsko! Nie złoża Miru! TO! JEST! BIBLIOTEKA! – krzyknęła z mocą, tupiąc swoim
pantofelkiem o kamienną posadzkę. Silme przeszło przez myśl, że dobrze, iż nie
jest on zrobiony ze szkła, bo mieliby tutaj małą katastrofę.
- Dobrze! Biblioteka! Ważna rzecz! Tak! A wracając do
jazdy konnej…
- Przymknij się! Na błonia! – krzyknęła kobieta,
przerywając oliwkowookiemu i ruszyła z bojowym nastawieniem, żołniersko tupiąc
butami.
- Cóż, jak to ludzie mówią… Żyje się tylko raz*! –
stwierdził starszy elf i chwytając dłoń Silme, pobiegł za Ireth.
*
* *
- Dobrze. Najpierw
zaczniemy od konia. Gdzie masz konia?! Jak możesz jeździć na koniu bez konia?
TYŁEM?! – Ireth najwyraźniej dzisiaj była nie w humorze. Każda najmniejsza
pomyłka kończyła się jej wybuchem, a Silme popełniał dzisiaj dużo błędów.
Młody elf po raz kolejny tego dnia wstawał z błota, a
jego rumak biegał sobie szczęśliwy, że po raz kolejny zrzucił swojego
właściciela. Pozostała dwójka siedziała na swoich wierzchowcach i patrzyła z
góry na zabłoconego przyszłego księcia, a było na co patrzeć.
Włosy chłopca byłby posklejane od brunatnej mazi, a całe
ubranie nadawało się jedynie do wyrzucenia. Obrazu rozpaczy dopełniała zawzięta
i wyrażająca totalną beznadzieję mina, która zdobiła umorusane oblicze elfa.
- Ale kiedy on nie chce współpracować! – krzyknął,
próbując się podnieść.
- Czy mam ci pomóc? – spytała cicho Ireth. Harry szybko
pokręcił głową, gdy tylko na nią spojrzał.
Jej twarz wyrażała istną furię, a ręce mocno ściskały
lejce czarnego rumaka. Była niczym bogini zagłady, niosącą bolesną śmierć
Mortis, w tym momencie Silme pomyślał, że wie już, jak wygląda rozjuszony smok
i że owy smok też by się przeraził, patrząc na wieszczkę.
- To wstawaj! A teraz posłuchaj jeszcze raz. –
powiedziała już spokojniej. – Unosisz dłoń… o tak – zademonstrowała młodemu. –
Uśmiechasz się delikatnie… i … machasz. CZY TO TAKIE TRUDNE?! – wybuchła
ponownie.
- Takie sprostowanie, Wasza Wysokość. Nie uśmiechamy się
uśmiechem „Zaraz was wszystkich pozabijam” i nie patrzymy na poddanych wzrokiem
„Jeszcze raz mi się oświadczysz, to za pięć minut będziesz się uważał za
kobietę bez jednego wylotu”. I radzę Wasza Wysokość nie pytaj.
Silme zrobił wielkie oczy i zwrócił je w stronę Ireth,
czekając aż zaprzeczy. Nie zaprzeczyła!
- Nie patrz się tak! Elfy z Mrocznej Puszczy nigdy nie
były w moim typie.
- Tak samo jak te z Rivendell i z Szarej Przystani, no i
nie zapominajmy, że te z Artemidis też. – powiedział z uprzejmym uśmiechem
starszy elf, rozładowując atmosferę.
- Czy te elfy nie wiedzą, że jak ktoś jest KAPŁANKĄ to
raczej nie chce być w jakimkolwiek związku?!
- Ludzkie kapłanki nie mają celibatu.
- One są uzdrowicielkami, które nadały sobie miano
kapłanek. Nie wiem, co jest w tym takiego niby świętego. Ratowanie życia?! No
proszę cię!
- Dla niektórych to świętość.
- Po tylu latach życia spokój okazuje się świętością,
mądralo.
- Mam nadzieję, że nie dożyję tego czasu.
- Czyli mogę cię zabić? – spytała ze szczerym uśmiechem
Ireth, wyjmując z pochwy, umieszczonej na udzie, ozdobny sztylet.
- Nie śpieszy mi się. – odpowiedział z kamienną twarzą.
- Tak jak myślałam. Ej! A ty co?! Nie zarządziłam
przerwy! DO ROBOTY!! – wydarła się Ireth, że aż pilnujący ich strażnicy
podskoczyli, słysząc jej krzyk.
Silme stwierdził, że raczej, póki Ireth jest przy nim,
nie będzie miał czasu na nudę. Nie będzie miał czasu w ogóle. W końcu po kilku
godzinach żmudnych ćwiczeń udało mu się, ale powstał… inny problem. Bardziej syriuszowy.
*
* *
Syriuszowi się ta sytuacja nie podobała. W ogóle i w
szczególe. Jakaś białowłosa lafirynda drze się na jego małe słoneczko, jakiś
elf o oliwkowych gałach wciąż z nim
flirtuje, a jego Remus go jeszcze strofuje, że nie ma się wtrącać?! Dobrze,
poczeka.
Gdy całe znęcanie się nad jego maleństwem zostało
skończone, Syriusz wkroczył, a może raczej wbiegł i wyściskał Harry’ego mruczeć
coś o białowłosych tyranach i o wyjściu bieli z mody jakieś tysiąc lat temu.
- Chodź, kochanie, idziemy szamać ciasio.
- No chyba nie! – krzyknęła Ireth. – Niedługo się jego
urodziny. Pozostały nam tylko trzy dniu, w których Silme musi nauczyć się
nazwisk swoich gości i…
- Chyba twoich gości, biały pomiocie szatana. Wracaj do
swojego piekła i nie truj nam dupy, bo zgagi dostanę od mojego ulubionego
ciasia! – Co jak co, ale ciastek mu nikt psuł nie będzie! Puszczając uwagę
Remusa odnośnie stosownego słownictwa w obecności Harry’ego mimo uszu, odszedł ciągnąc młodego.
-STRAŻE!!
Oho! Będą kłopoty! –
pomyślał Harry, gdy dłonie strażników odciągnęły go od syriuszowych ramion.
*You Only Live Once :3
musiałam! Ostatnio mi się wkręciło, jak grałam w Disciple 2
Rozdział 26
Rozdział 26
Matura? JAKA MATURA?! :O
LR
Genialne. :D Uwielbiam Ireth jest genialna. Brakowało mi nowych rozdziałów, ale nareszcie się pojawił. Dzięki wielkie. Czekam na następny i na spotkanie z księciem. Nie mogę się już doczekać. :DDDD
OdpowiedzUsuńCiasio, ciasteczko, ciachuncio!!! Hehe ciekawa jestem jaka będzie reakcja naszej księżniczki na wieść że jej książe na białym rumaku jest obok niej od dawna. Huhu jest patelnia czy od razu z placja w twarz? No ale na serio to ta patelnia i to jak Syriusz ćwiczył i Harry się dowiedział o tym że będzie miał męża, i ta erekcja to mnie powaliło. Normalnie dorównało to mieczowi który został włożony w serce i spuścił chwałę. Chodzi mi o penisa a chwała to sperma. Serce to wejście do komnaty. Boże! Proszę niech nasz księże lub księżniczka jak kto woli dowie się kto jest jego narzeczonym! I rządam jakiejś fajnej reakcji. Może zryw magi? Wymyśl coś! A i coś teraz o mnie. Jestem nowa choć już od pół roku interesuje się Potterem. Yaoi, slash czy inne mi nie straszne. Moje imie możesz się domyśleć po pseudonimie ale niech druga część cię nie zwiedzie. Jestem brunetką ale też wariatką. Miła, koleżeńska, z dużym dystansem do siebie. Nie mam nic przeciwko imprezom i nowym ludziom- wręcz przeciwnie, z chęcią poznaje ludzi i potrafie się bawić. No to tyle. Całuje i pozdrawiam. Dominikamaja. Lub Maja-Ewa załeży od chumoru. Chyba zmienie pseudonim na Maja-Ewa. Jak myślisz to dobry pomysł? Rozpisałam się :D
OdpowiedzUsuńOj co ja napisałam?! Koniec z colą. Ona mi szkodzi xD Tak na marginesie uznalam że wyjawie moje imię- Dominika. Do usług. Maja wzieła się z piewszych liter mojego nazwiska a Maja-Ewa z pseudonimu który wymyśliła dla mnie kumpela. Zdecydowałam że tedrugi pseudo jest lepszy więc będe Mają-Ewą. Weny moja droga i dawaj rozdzialik!
UsuńKochanie, jeśli każdy twój komentarz będzie tak wyglądał to, proszę, nie rezygnuj z coli ;** czasem człowiek musi sobie 'poodwalać' ^3^
UsuńHehe ale mi zawsze odwala. No taka jestem i się nie zmienie. Nawet nie mam zamiaru. Lepiej być sobą i być wariatką niż kimś innym i być snobem. No ale pracuje nad ukryciem chociarz połowy moich katastrofalnych w skutkach pomysłów. Mam baaardzo bogatą wyobraźnię to mi trzeba przyznać *.* Kiedy będzie kolejny rozdział?? Już 19 dni czekamy. Maja-Ewa
UsuńBoże ma ktoś numer do psychiatryka?? Maja-Ewa
OdpowiedzUsuńMam wolną izolatkę, jak chcesz...
OdpowiedzUsuńOk. Podeślij znajomych żeby mnie zabrali. Ale nie jade bez kuzyna! I może znajomej ale ona chyba będzie miała inną izolatkę o nie tak zaostrzonym rygorze. Maja-Ewa
OdpowiedzUsuńOch ja cię wróciłam do opowiadanka, po małych problemach technicznych i ehhh wzdycham...Za mało rozdziałów zdecydowanie...
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ireth to trochę taka Typowa kobieta z PMS :D wybacz porównanie ale tak mi przyszło na myśl :p
Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju sytuacji kiedy Silme dowie się że Laure to Fenrir :D będzie zabawnie..
Martwi mnie Hermiona wredna menda odwraca się od przyjaciela? Ale Potter zawsze naiwny Gryfon liczy w ludzką dobroć i może się zdziwić i to ostro.
Dumbledore'owi tez sytuacja jest nie w smak. Miłośnik cytrynowych dropsów jest niepocieszony tak strasznie mi przykro .
Mało mi Snape'a bardzo lubię tą postać, ale nie dane jest mi poczytać o nie w tym opowiadaniu.
Weny i zdanej matuuuryyy życzę :D
rurencja
Blogspot uciął kawałek posta :(
OdpowiedzUsuń''Miłośnik cytrynowych dropsów jest niepocieszony tak strasznie mi przykro .i dalej było < D U M B L E D O R E U M R Z Y J > :D
rurencja
Rozdział! Uuuu! Idzia jara się jak dziecko! Idril chcieć więcej. Kocham to odpowiadanie! Silme! Jak ja uwielbiam LOTR i HP! Uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńPozdro
Idril
Witam,
OdpowiedzUsuńto było świetne, jak można umieć najtrudniejsze, a prostego juz nie, ale to tylko Harry tak potrafi to było super, wieszcza jest straszna, no i chyba jednak Harry powinien mieć jakiś posłuch w strażach...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia