Wytrwaliście, kochani! ;*
1 czerwca special... później powiem dlaczego ;p
SG będzie jak skończę :)
SG będzie jak skończę :)
Toshi wrócił <3
###
- Charlie? Możemy porozmawiać?
-
O czym?
-
Cos dziwnego dzieje się w twoim domu… i ty o tym wiesz, prawda?
Oczy
Charles’a zaświeciły się niebezpiecznie:
-
To sprawa mojej rodziny, nie sądzisz?
-
Kumplu, tu się na serio dzieją dziwne rzeczy, a Hermina mówiła, że słyszała,
jak się z kimś szarpałeś u niej w pokoju… i to w nocy! Co tam się działo?!
-
Ron. Czy ja interesuje się tym, co się dzieje w twojej rodzinie?
-
Nie, ale ja i tak bym ci powiedział!
-
Ale nie mówisz. O to właśnie chodzi. – charcie podszedł do drzwi i wychodząc
powiedział jeszcze. – Widzimy się na śniadaniu. – wyszedł z pokoju, zostawiając
zaniepokojonych przyjaciół.
* * *
Przyjaciele
bawili się w ogrodzie. Hermionę i Rona zastanawiało to, że Charles zachowywał
się jakby nic się nie stało.
-
Charlie? A powiedz mi dokładnie. Co tam jest? – spytała się brązowowłosa.
-
Hę? – spytał się, patrząc na nią.
-
Co tam jest? – wskazała budynek starej rezydencji.
-
Mówiłem ci. Więzienie. Kiedyś mój rod był rodem rycerzy i to nam przypadl
obowiązek przetrzymywania najgroźniejszych recydywistów. Mój dziadek pamięta
jeszcze, jak zwozili tu wozami zawodzących więźniów i przetrzymywano tutaj.
Ponoć za „panowania” mojego pradziadka skazano na śmierć najwięcej typów spod
ciemnej gwiazdy… na śmierć.
-
Nie boisz się mieszkać obok… tego?
-
Nie, a niby dlaczego. Teraz to tylko budynek. Mój dziadek stwierdził, że nie
chce by mój tata miał tak skrzywioną psychikę, jak on, więc pozbył się tego
więzienia. Zlikwidował je.
Nagle
do rozmawiających nastolatków podszedł kamerdyner. Był to zupełnie inny
mężczyzna niż ten, który ich w ostatnich dniach obsługiwał.
-
Paniczu, Pani woła. Jest w bibliotece.
-
Już idę, Aaron. Zostaniesz z nimi na chwilę.
-
Tak jest, paniczu.
- Gdzie jest Daniel? – spytał się Ron. –
Polubiłem tego gościa. Dało się z nim dogadać.
-
Kamerdyner Daniel dostał przepustkę i aktualnie jest w odwiedzinach u swojej
rodziny. Teraz ja będę Państwa obsługiwał. – powiedziawszy to, ukłonił się.
-
Ach. Dobrze. – odpowiedziała Hermiona.
Dziewczyna
w zamyśleniu spojrzała na budynek starego więzienia. Chwilę potem jej oczy
przebiegły po drodze do niego prowadzącej. To, co ujrzała, utwierdziło ją w
tym, że ich przyjaciel kłamie. Do samych drzwi starej rezydencji wiodły świeże
ślady, pozostawione przez powóz.
Gdy
dziewczyna obserwowała budynek, oczy lokaja, który utkwił w niej wzrok, zwęziły
się.
* * *
Tej
nocy Ron i Hermiona spotkali się w pokoju dziewczyny. Była późna godzina, nagle
senną ciszę przerwał rumor. Dwójka przyjaciół doskoczyła do drzwi, uchylając je
lekko, by móc zobaczyć, co się dzieje.
-
Nie wiem czemu panicz miałby kazać nam ukryć ten obraz i tak nikt nie ma
dostępu do tego skrzydła – a szczególnie ci spoza rodziny.
-
Wiesz, Aaron, te dzieciaki zaczęły węszyć. Panicz Charles jest przerażony.
-
Wiem. Słyszałem jak ta dziewucha się pytała panicza Charlesa o drugi budynek, a
później chyba coś zobaczyła… A co się wczoraj stało z pani…
-
Zamknij się! Nie wolno o tym mówić, a już szczególnie tutaj!
-
Dobrze, Danielu, ale przyznaj… to On ci to zrobił?
-
Tak. Zdenerwował się.
Obie
postacie poruszały się wzdłuż korytarza. Oczy przyjaciół zwrócone były na
znajomego kamerdynera – jego twarz „ozdobiona” była podłużna blizną
przecinającą jego lewy policzek. Ich wzrok prześlizgnął się na obraz.
Przedstawiał on cztery osoby: Panią i Pana Potterów, Charles’a i bardzo
podobnego, mniejszego od niego chłopca o zielonych oczach.
* * *
- Ron! Widziałeś to?!
- Spokojnie, Hermiono. Na
pewno da się to wyjaśnić.
- Ron! To jego widziałam!
Jestem pewna!
- Przed chwilą, zanim
zobaczyłaś ten obraz nie byłaś pewna czy to w ogóle to było na serio… może ci
się to przysniło.
- Jestem pewna! Naprawdę.
W tej chwili ich rozmowę
przerwał rumor na dworze. Wyjrzeli przez okno. Po żwirowej dróżce prowadzącej
do starej rezydencji sunął powóz. Brama została zamknięta tuż za nim.
Przyjaciele spojrzeli na budynek rozświetlony przez latarnie. Wóz stanął przed
głównymi drzwiami, wypuszczając ze swych czeluści sylwetki ludzi, które niczym
duchy, pilnowane przez diabłów – strażników, wpływały do środka budynku. Oczy
dwójki przyjaciół spotkały się ze sobą w momencie zatrzaśnięcia się drzwi za
postaciami, u obojga można była z nich odczytać strach.
Uuuu.........
OdpowiedzUsuńRobi się coraz mroczniej. Jak w thrillerze albo horrorze.
Bardzo mi się podoba! Historia z dreszczykiem ^^
Z niecierpliwością wyczekuję nowych rozdziałów!
Pozdrawiam,
zmienna
... Boję się ...
OdpowiedzUsuńTo całkiem przyjemne uczucie. Czekam na więcej ;)
Hihi ^^ Widzę, że nie tylko ja lubię pisać historie z tajemnicą i czymś... dziwnym. Jestem ciekawa jaki parring będzie :D
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemny jeżeli chodzi o czytanie, choć krótki i czasem żałuję, że szybko przeskakujesz z momentu do momentu, bo miło by było poczytać trochę więcej ;)
Sam pomysł cudny :D Ciekawe co Ron i Hermiona zrobią... I dlaczego tak pilnuje się Harry'ego? Znaczy... Wiem... Odbija mu, bije ludzi (może i nawet ma mordercze zapędy), ale... Lepiej by było jakby mu jakoś pomogli ;< Pewnie to odbije się na jego psychice. Niby ma tyle lat ile Charlie, ale... Zachowuje się jak dziecko. Nie dziwię się mu ;)
Hmmm... Błędów nie wyłapałam :D
Życzę weny i zapraszam do czytania i komentowania gemmafurore.blogspot.com ;P