Złota karoca pędziła poprzez dolinę po której wschodniej
stronie rozciągała się zielona łuna Kalen Talach. Białe konia, zaprzężone do
wspaniałego powozu, biegły ile sił w kopytach, wciąż jednak popędzane przez
woźnice. Wokół poruszającego się pojazdu, na swych wierzchowcach, galopowali
strażnicy gwardii królewskiej. Na samej karocy widniał herb Andora Mądrego.
*
* *
Fenris, będący w zamku królewskim, spoglądał na
południowy-zachód, gdzie Emyn Fea i Tinwe otaczają Twierdzę Światła Gwiazd.
Alcarin Silme było widoczne nawet stąd, z tej najwyższej wieży pałacu w
Artemidis. Przeniósł swój wzrok bardziej na południe – to tam, za Brodem na
Poros, znajdowało się przejście między wymiarami. To właśnie tam, do Gondoru
Południowego, zmierzał jego władca.
- Ech! Zapłacisz mi za to Laure! – krzyknął i skierował
się do kuchni, gdzie pod okiem kucharek miał odpracować swój szlaban. Co, jak co, ale Jego Wysokość kary wymyślać
potrafi… - pomyślał, marszcząc się na wspomnienie niedojedzonych obiadów na talerzach.
– Nienawidzę zmywać naczyń!
* * *
- Laure! Czyś ty postradał zmysły?! Wiesz teraz, jaka
będzie reakcja twojego ojca? Nie chce być w twojej skórze, jak tylko tu dotrze!
A poza tym – co to było za flirtowanie z Silme?! On jeszcze nie wie, kto jest
jego narzeczonym. Choć tego nie pokazuje jest bardzo wystraszony i boi się
tego, co mu przyniesie przyszłość. Czy ja mam cię pouczać jak masz z nim
postępować?! Przecież byłeś poinformowany, jaka jest sytuacja! Ciebie
kompletnie zdrowy rozsądek opuścił! Póki co nie masz się do niego zbliżać,
jasne?!
Krzyk wieszczki odbijał się echem w jego umyśle jeszcze
na długo po jej wyjściu. Miała rację – Laure nie należał do cierpliwych osób.
Jednak nie było to do końca jego wina. Co chciał – dostawał, nigdy nie musząc
czekać na rezultaty. Nauka szła mu wzorowo, miał wielu przyjaciół. Zawsze był
wielbiony, wywyższany – w końcu był synem króla, następcą tronu Artemidis i nie
liczyło się to, że Andor nie był jego biologicznym ojcem. Władca zaakceptował
go i tylko to się liczyło.
W tej jednak chwili Laure czuł, że grunt wymyka mu się
spod stóp. Nie wiedział kompletnie, co ma zrobić. Przez myśl przemknęło mu
jedno – co się stało z Fenrisem?
*
* *
- Witaj, Albusie.
- Och! Ireth. Nie zauważyłem cię, moja droga.
- Nie przeczę. Przyszłam z pewną sprawą.
- Słucham, Ireth.
- Król się zbliża. – walnęła Ireth prosto z mostu.
Nienawidziła gierek słownych.
- S… Słucham?
- Czy ja mówię niewyraźnie, czy co? Jego Wysokość Król
Andor Mądry, Trzeci Władca Artemidis, przybędzie tu już jutro. Proszę, więc byś
się przygotował, Albusie.
- Dobrze… moja droga.
- Ach! I zapomniałabym… - uśmiech zszedł jej z twarzy,
zastąpiony zimnym wzrokiem czerwonych oczu. – Dla ciebie Albusie – Lady
Numenesse.
Albus oniemiał siedział w swoim dyrektorskim fotelu,
patrząc jak Ireth wychodzi, trzaskając drzwiami. Jego oczy wciąż wpatrywały się
w jeden punkt. Nie wiedział nawet, kiedy wszystko zaczęło mu się wymykać spod
kontroli.
*
* *
- Jak ci idzie? Symir. – Spytał Lord Voldemort swojego
podwładnego. Właśnie trwało zebranie Wewnętrznego Kręgu.
- Król elfów zmierza do Hogwartu by ukarać swego syna,
który udał się tam w celu szybszego poznania swego narzeczonego. Stolica jest
pusta, ale nie da się jej sforsować, z Orodrethem, stojącym na straży. W
dodatku Strażnicy Żywiołów są bardzo kłopotliwymi przeciwnikami – szczególnie
bliźniaki wody i powietrza oraz wojownik ziemi.
- Hmm… dobrze więc. Jaką strategię chcesz objąć? –
Wewnętrzny Krąg zafalował. Jak to? Ich
Pan się pyta o zdanie tego podrzędnego szpiega?
- Nadal czekać. Straż jest teraz uzbrojona po zęby, by
nie puścić granic. Będą chronić każdego z jeszcze większą mocą. – odpowiedział,
krzyżując ręce na piersi. – Zaatakujemy, gdy będą wszyscy w stolicy.
Wśród Śmierciożerców podniosła się wrzawa.
- Bardzo odważny plan, czyś nie? – Voldemort spojrzał
swymi czerwonymi, zimnymi oczyma na elfickiego szpiega. Elfowie to bardzo… ciekawe stworzenia.
- Kim jesteś i co zrobiłeś naszemu Panu? – krzyknęła za
Symirem Bellatriks Lestrange. Nie mogła znieść myśli, że ktoś może tak
manipulować i nie oddawać czci jej władcy.
- Twój… pan, nie ma nade mną władzy. Nie wtrącaj się w
moją zemstę… bo zginiesz. – złote oczy zaświeciły złowrogo spod kaptura.
*
* *
- Król Andor zmierza do Hogwartu, zostawiając państwo
opiece swego doradcy. Czuję, że coś się stanie. Widzę zagrożenie. Ech. Mam
nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Na końcu naszej ścieżki widzę
nadzieję. – Ireth spojrzała na kalendarz księżycowy. Była to wielka tarcza, na
której poustawiane były pomniejsze księżyce, z których dało się odczytać datę. –
Niedługo urodziny Silme. Dobrze, że król jednak przyjedzie.
###
Trochę zawiłe. Mam nadzieję, że się połapiecie.
Hej.
OdpowiedzUsuńNiedawno trafiłam na Twojego bloga i bardzo mi się spodobało napisane przez Ciebie opowiadanie.
Rozdział nieco krótki, ale liczę na to, że następny będzie nieco dłuższy. Widać, że dużą część historii masz już rozplanowaną. Nic nie dzieje się bez przyczyny, nic nie wyskakuje jak diabeł z pudełka.
Co do kreacji postaci też nie mogę się przyczepić bo ich główne rysy zostały już ujawnione. Teraz pozostaje tylko czekać na to jak rozwiniesz powstałe charaktery.
Mam jednak dwa małe pytania dotyczące przedstawionej już treści.
Mianowicie, czy Mearas, którego dostał Harry to Cienistogrzywy, który pomagał Gandalfowi? Bo tak wynika z tekstu.
Po drugie w tym rozdziale napisałaś, że Fenris, przyjaciel księcia, jest elfem dziwnym ponieważ nie lubi koni i za karę ma sprzątać w stajni. W poprzednim Fenris dostał szlaban na wchodzenie do stajni i ubolewa nad faktem iż nie zobaczy swojego Cienia... To chyba jest sprzeczne, nie? :)
Na razie tyle, bo muszę iść na zajęcia, ale jak później przyjdzie mi coś do głowy to dam znać.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa Weny,
Turmalin
Co tak krótko?
OdpowiedzUsuńNotatka wyszła super. Czekam na nowy rozdział!
Mam nadzieję, że szybko naprawią ci ten komputer.
Dużo weny życzę!
Pozdrawiam,
zmienna
Och, uwielbiam Twoje opisy miejsc, według mnie są takie poetyckie, że tak powiem :D Rozdział jak zwykle świetny, ale czemuż och czemuż krótki taki :< Uwielbiam Laure'a i jego relacje z Harrym i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! Przesyłam mnóstwo weny i czekam niecierpliwie na kolejne wydarzenia:D
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Kurczę, chyba polubiłem tego Symira :D Szpieg, nad którym jego pan nie ma kontroli... no ładnie XD Nie mogę się doczekać spotkania Andora z synem. To musi być epickie!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam cały twoje opowiadanie jeden dzień bardzo mi się spodobało czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPOGROMCZYNI
Witam,
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie kim jest ten szpieg Voldemorta, mam pewne podejrzenia, ale... oj ciekawe jaka będzie kara dla Laure...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia