###
Co
to znaczy być rodziną? Kochać się? Akceptować wady? Uwielbiać zalety? Być
blisko siebie? Tak, m y rodziną nie
jesteśmy.
Podczas pierwszych tygodni
spędzonych w tym zamku miałem wrażenie, że się duszę. Rezydencja Zimowa była
dosłownie zimna, żadnych miłych akcentów. Tylko to, co potrzebne. Wysyłałem do
stolicy list za listem z prośbą o wytłumaczenie całego zajścia. Nawet nie
widziałem twarzy mojego synka, a oni już chcą mnie usunąć ze sceny? W
odpowiedzi dostałem życzenia szybkiego powrotu do zdrowia oraz prośbę o
pozostanie na miejscu. To był rozkaz. Wiedziałem o tym, ale nie chciałem by ta
informacja do mnie dotarła. Miałem dość siebie i takiego życia. Teraz, gdy
jestem poza zasięgiem wzroku ludu mogłem zrobić to o czy zawsze marzyłem –
chciałem umrzeć. Jednak jestem zbyt słaby, by się zabić. Musiałbym kogoś
poprosić a moje służące są zbyt do mnie przywiązane by wypełnić taki właśnie
rozkaz.
Jedynym plusem bycia tutaj jest to,
że nie dosięgają mnie tu ręce mojego męża, choć nie mogę znieść myśli, że jest
tam gdzieś i zdradza z jakimiś ladacznicami, które mu przyprowadzą z ulicy. Nie
mogę mu tego wybaczyć. Zawsze sądziłem, że małżeństwo jest to połączenie dwóch
osób w jedno ciało, serce i duszę. Bardzo poetyckie i szlachetne, no i
kompletnie oderwane od rzeczywistości. Mam chociaż nadzieję, że się będzie
dobrze krył, bo na pewno on na tym dobrze nie wyjdzie – tylko ja.
Wciąż w gazetach mogę przeczytać o
moim niepolepszającym się stanie. Ponoć jestem tak chory, iż nie ruszam się z
łóżka a każde zdenerwowanie natychmiastowo odbija się na moim zdrowiu, dlatego
też nie mogę wychować swojego dziecka, gdyż, jak to powiedział mój mąż, „Naszego
synka wszędzie pełno, a Harry jest tak delikatnym chłopcem, iż natychmiast
zacząłby się denerwować o swoje maleństwo. Mój najdroższy martwi się wszystkim
na wyrost i zawsze ma wrażenie, że wszystko jest złożone na jego barki. W
stolicy przepracowywałby się, a w połączeniu ze wszędobylskim rosnącym szkrabem
na pewno jego stan zdrowia się nie polepszy. Oczywiście Harry nie jest sam,
często odwiedzam go z synem, ale na dłuższą metę za bardzo to szkodzi Harry’emu,
więc spotykamy się często i krótko właśnie z tego względu.”. Tak. Ponoć tak
strasznie jestem chory, ale tak po prawdzie atmosfera tej rezydencji, ta
stagnacja i zaduch, to wszystko sprawia, iż naprawdę czuję się jakbym miał być
chory.
Mija tak nam kilka lat. Nawet nie wiem,
jak ma na imię mój synek. Zaczynam być coraz bardziej nerwowy i chodzę po
korytarzach, jak tykająca bomba zegarowa, w której ktoś zapomniał zamontować stopera,
odliczającego czas do wybuchu. Wszyscy schodzą mi z drogi, a ja coraz częściej
uciekam na dwór. W tą ciszę.
*
* *
Noc tutaj jest piękna. Czyste niebo,
niezmącone żadnym niepotrzebnym światłem czy tez smogiem, który unosił się nad
stolicą. Stojąc w samej koszuli na
wielkim balkonie, przylegającym do mojej sypialni, patrzę w przepaść, która
roztacza się pode mną. Ach! No tak! Nie wspomniałem jeszcze o tym. Cały zamek
stoi na wielkiej górze i jest tu tylko jedno wyjście – Brama Główna, znaczy
tylko odwiedzający wiedzą o tym jednym wejściu. Jest jeszcze tylko jedno
sekretne, specjalnie stworzone dla rodziny cesarskiej. Zamek stoi na tyle
wysoko bym mógł prawie sięgnąć chmur, ale na tyle nisko by widzieć miasteczko
rozciągające się u jego stóp. Patrząc w gwiazdy po raz kolejny, wypowiada swoje
conocne życzenie: „By mój synek był szczęśliwy”. Tak mijają kolejne lata.
*
* *
Dostałem zapalenia płuc. Jednak coś
było w tej chorobie. Normalnie po kilku eliksirach, wstałbym o własnych siłach,
ale teraz – nie mogę nawet podnieść łyżki. Poród jednak oprócz wyssania ze mnie
magii, spalił moją siatkę magiczną, rozciągającą się w ciele. Żaden eliksir nie
pomoże, a mugolskie metody zastosowano za późno. Gdzieś między kolejnymi falami
bólu dociera do mnie myśl – mój synek ma już 16 lat.
*
* *
Gazety
się rozszalały na wieść o mojej chorobie. Boję się, że lud postawił już na mnie
krzyżyk.
*
* *
Tak można? Szukać sobie nowej żony,
gdy „stara” jeszcze żyje. Służące doniosły mi, iż mój mąż dał do gazet
ogłoszenie o poszukiwaniu przez niego nowej żony, gdyż, jak to powiedział, „
Książę naszego państwa musi mieć matkę. Zdrową matkę, która go poprowadzi.” i znowu to moja wina – no cóż, jestem chory.
*
* *
Mój stan się pogarsza. Ponoć więcej
śpię niż jestem przytomny. Zapalenie już mija, ale coś czuję, że mój organizm
nie wytrzyma.
*
* *
Dostaliśmy list. Cesarz nas odwiedzi
– doradca to na nim wymusił. Ten list był od niego. Życzy mi powrotu do zdrowia
– pieprzenie.
*
* *
- Ojcze, kto to jest?
- Nikt ważny. Harry, masz zamiar
dłużej ciągnąć tą farsę? I tak do ciebie nie wrócę. Wypełniłeś swoje zadanie.
Jestem ci za to wdzięczny, więc pozwolę ci umrzeć tutaj, w dostatku. –
powiedział już do mnie, ale ja go nie słuchałem. Mój wzrok skierowałem na moje
dziecko. Wiedziałem, że jest mój. Wyglądał jak kopia swego ojca, ale był
zdecydowanie drobniejszy i miał moje oczy, które patrzyły na mnie i próbowały odgadnąć,
kim jestem.
- Cieszę się, że przyjechałeś, mój
Panie. – odpowiedziałem słabym głosem. – Służyć tobie było największym
zaszczytem.
Jak grać to do końca.
*
* *
Tego
roku dnia 31 lipca odszedł od nas małżonek naszego Cesarza, jak i ten, który
urodził naszego Księcia. Każdy z czułością i miłością będzie wspominał postać
naszej cesarzowej. Naszej małej „Porcelanowej Cesarzowej”.
Oddajmy, więc hołd małżonkowi
naszego Cesarza.
Niech Harry’emu Jamesowi Potterowi
wiedzie się dobrze po drugiej stronie.
*
* *
-
Tak więc przeczytałeś tą historię? Smutna, prawda? Mój pan do końca wierzył, że
zobaczy swoje dziecko i zobaczył je, ale dlaczego to musiało stać się, gdy miał
właśnie odejść z tego świata? W ogóle nie rozumiem też, dlaczego został
oddelegowany. Przecież był ładny, więc nawet, jako ta durna zabawka i laleczka
mógł zostać przy nim, czyż nie? Ale teraz to już nie ważne, już nie… Słucham?
Co z księciem? Och… Oczywiście zobaczył artykuł i nie mógł uwierzyć własnym
oczom, że jego matka, choć powinnam raczej użyć słowa tata, żyje. Była to
dosłownie „Zamkowa Wojna”… Hahaha… cieszę się, że temperament nasz książę
odziedziczył po swoim tacie. Jednak postawił na swoim i Harry’ego pochowano w
ogrodzie Pałacu Cesarskiego, wśród róż, bo te najbardziej lubił. Nasz książę
wciąż ma żal do ojca za te wszystkie lata, no ale kto by nie miał? Och! Musisz
już iść! Muszę wrócić do pracy. – służka skierowała się do ogrodu. Wciąż ona i
jej koleżanka pracowały dla tego Harry’ego.
Odwracasz się i kierujesz do swoich
komnat. Życie jest niesprawiedliwe, prawda? Czy to w książkach, czy prawdziwym
życiu. Tam gdzie jest magia, czy tam gdzie jej nie ma. Problemy są inne, ale
rezultat ten sam. Czasem ktoś umiera, czasem się rodzi. Każdy idzie swoją
ścieżką. Dobra czy zła ciągle próbuje iść na przód. Czy jest wtedy światłym
bohaterem czy czarnym charakterem? Nie mi to oceniać. Może ty spróbujesz? W końcu,
kim jesteś? Człowiekiem. Zwykłym człowiekiem, robiącym niezwykłe rzeczy. Żyjesz
na tym świecie, w każdej chwili zdany na zdradę. Nie wiesz, czy czasem owoce
twojego życia nie zostaną ci odebrane. Możesz zostać odseparowany od świata,
będąc w kokonie i nie wiedząc, co się wokół ciebie dzieje. W jednej chwili coś
znaczysz, a w innej grosza by za ciebie nie dali. Kim jesteś? Człowiekiem, a
teraz czytelnikiem.
Tak
więc, mój Czytelniku, czy jesteś w stanie stwierdzić, co chcę ci przekazać?
Ten
świat zabija swoje dzieci. Miłością, rodzicielstwem, samotnością, zdradą.
Przede wszystkim zdradą.
To zabrzmiało jakby był koniec. Biedny Harry, żeby tak skończyć samotnie, nie wychowawszy swojego dziecka. Piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńJeśli miałaś zamiar doprowadzić mnie do płaczu, to Ci się udało. Brawo! Po prostu zajebiście!
OdpowiedzUsuńNie skomentuję jakoś specjalnie twórczo dzisiaj, bo po jeden - nawet nie wiem co bym miała napisać, po dwa - nie jestem w stanie, po trzy mam głowę zawaloną bilogią, którą kuję dzisiaj od południa. ;)
Rozdział jest piękny. Wystarczy. Mam nadzieję, że Ci to wystarczy, bo więcej nie napiszę.
Teraz czekam na następny rozdział SG.
Tirea
PS. Ma ktoż może chusteczki?
Jej... Brak mi słów.
OdpowiedzUsuńNormalnie się popłakałam! Rozdział napisany przepięknie. Ściska za serce.
Biedny Harry... Przynajmniej przed śmiercią zdążył jeszcze zobaczyć swojego synka! A jakiż on ma charakterek! Dobry dzieciak! Należycie zadbał o miejsce spoczynku swojej "mamy".
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział SG.
Weny życzę i pozdrawiam,
zmienna
Kiedy nowy rozdział Silme Galen? Ja tu uuuuuuumieram! Nie męcz mnie tak! -.- Łeeee TT.TT
OdpowiedzUsuńMy brotheг recommеnded I might like this blog.
OdpowiedzUsuńHе was entiгely гight. Τhiѕ post tгulу made my daу.
You сann't imagine just how much time I had spent for this information! Thanks!
Feel free to surf to my website - www.equityreleasedesk.co.uk
Nic nie napiszę bo teraz płaczę... Jeśli miałaś taki zamiar to udało ci się
OdpowiedzUsuń