Odnośnie komentarzy do SG: "Kiedy rozdział?????????" odpowiem hejters gonna hejt! ^^ Macie SG :D
Odnoście SC [ SG, SC monotonicznie się zrobiło xD ] : Ogólnie to w zarysie nie miało wyjść takie. To miało być coś innego, ale nie wyszło jak chciałam. xD Jak zwykle! xD
Cóż.. niedługo Święta, więc wesołego jajka życzy ekipa Riddle i spółka zoo [ zaraz będą hejty, że to się piszę "z o. o.", ale ja tu na serio mam zoo, chomika, który jest agentem, psa, który jest... sobą O.o, a teraz Silme też dostał! To cały zwierzyniec niedługo będzie zaliczony. Siostra ma żółwia i świnkę morską =,= ].
Więc.. [ zdania nie zaczyna się od "więc" ^^ xD ] dobrego jajka i te sprawy, bogatego zająca [ choć ja jestem na diecie ]. Do usłyszenia po świętach z MO [ zerwanie z monotonią skrótów xD ].
PS. Dłuższy rozdział jest chyba tylko ten z lekcją historii Artemidis. O.o
PS.2. Fortepiany kochają 'syskich'! Nawet Ciebie! :D
W Artemidis wstawał właśnie poranek
i wszyscy byli już na nogach. Mając utarte przyzwyczajenie budzenia swojego
synka Andor był właśnie w drodze do jego komnaty. Znając upodobania jego dziedzica,
pewnie pił w nocy z Fenrisem i jeszcze obaj razem śpią gdzieś na podłodze, lub
jak najwygodniej było Laure – na fortepianie, gdyż według jego syna to tylko
ten instrument go kocha.
Andor wszedł do sypialni swojego
syna i usiadł na łóżku. Mając wzrok utkwiony w dokumentach, władca rozczochrał,
będące już i tak w nieładzie, włosy blondyna.
- Laure, wstajemy. – mówił ciepłym
głosem.
- Niee… - odpowiedział mu jęk. Coś
nie pasowało, Laure zwykle już się na niego darł za mierzwienie włosów, a tu
tylko jęki.
- Maleńki, dobrze się czujesz? –
spytał z troską.
- Trochę się przeziębiłem… -
usłyszał przytłumiony głos. Teraz król był już pewny.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim
synem? Laure już by mnie szykanował za „Maleństwo”.
- No, tatuś, no!
- Kim. Ty. Jesteś. – cedził słowa
król i zerwał kołdrę z podszywającego się pod jego syna intruza. – Fenris? –
jego czekoladowe oczy rozszerzyły się w szoku. Jak? Co?, myślał – Gdzie jest Laure?
- Niech Wasza Wysokość się nie
gniewa! To… to… to był pomysł księcia!
- Jaki pomysł? – odpowiedział
odzyskując rezon. Niech ja tylko go
dopadnę!
- No bo…
- Tak? No bo… co? – spytał
przeciągając samogłoski.
-
KsiążęudałsięzposłańcamidoksięciaSilme – powiedział elf na wydechu.
- Słucham?
- Książę udał się z posłańcami do
księcia Silme… - powiedział wolniej.
- SŁUCHAM!? Masz przerąbane, Laure!
A ty Fenris się nie ciesz, ciebie też dorwę. Masz szlaban na wychodzenie do
stajni do odwołania. – krzyknął wychodząc z komnaty. Fenris, który pozostał w
sypialni księcia, mógł jeszcze usłyszeć rozkazy wydane przez króla. Trzymaj się Laure, Czekoladowa Furia do
ciebie się zbliża! – było to jego ostatnią myślą przed uświadomieniem
sobie, że do odwołania nie zobaczy Cienia. – Mój biedny konik!
*
* *
Tymczasem nie zdawający sobie sprawy z ciemnych chmur,
kłębiących się nad jego głową, Laure podziwiał Hogwart. Orszak dotarł już do bramy
głównej. Przed elfami rozciągał się przepiękny widok, zamek na tle nieba,
wschód słońca, które wschodziło znad jeziora, a jego promyki delikatnie muskały
mrok Zakazanego Lasu. Laure podobał się ten kontrast światła ze wschodu i ciemności
z zachodu. Pomyślał sobie, że jego ojciec mógłby spokojnie żyć w takim zamku,
biorąc pod uwagę jego literacką duszę i zamiłowanie do romantyzmu. Bardzo szeroko pojętego romantyzmu. –
pomyślał, gdy przypomniał sobie jak to wybaczył bliźniakom wybryki na wiosennym
festiwalu, winę zrzucając na nadchodzące „roztopy śniegu pokrywającego duszę i
serce w okresie zimy”.
Brama stała już otworem i orszak ruszył ścieżką
prowadzącą do głównych wrót. Mijając kamienne gargulce, Laure zastanawiał się
jak będzie wyglądać jego narzeczony i czy będzie mu się podobał prezent.
*
* *
- I raz, dwa, trzy, cztery. Palce, place, stópka,
stópka.. auć! Silme, skup się!
- Przepraszam… - jęknął chłopak. Ireth od dwóch godzin
próbowała go nauczyć walca, czego nie udało mu się osiągnąć podczas kursów
przez Balem Bożonarodzeniowym w trakcie Turnieju Trójmagicznego. Ten walc różnił
się od tamtego tym, iż wymagał większej gracji, no i uczył się być „partnerką”.
Wciąż nie mógł przeżyć faktu, iż w swoim małżeństwie będzie grał rolę kobiecą.
Jakby samo zmuszenie do ślubu by nie wystarczyło.
- Jeszcze raz to zrobimy. Muzykę, proszę. – muzyka rozbrzmiała
i katorga się rozpoczęła.
Po pół godzinie do komnaty weszli Remus i Syriusz, ten
drugi od razu się roześmiał, widząc skrzywiony wyraz twarzy Ireth i
cierpiętniczą minę swojego chrześniaka. Po oberwaniu od Remusa w tył głowy
odezwał się:
- Dyrektor prosi was do Sali Wejściowej, ponoć mamy
gości. Jakiś prezent przynieśli czy co…
- Ach! – odezwała się Ireth. – W końcu dotarli. No cóż,
takiego prezentu nie wolno przemęczać. Och, a my jeszcze nie dotarliśmy do
nauki jazdy. No cóż, będziesz musiał sobie poradzić od razu na takim a nie
innym stworzeniu. – mówiąc to pociągnęła młodego elfa za sobą i skierowała się
do głównych drzwi.
*
* *
Laure od razu wiedział, że to on. Oprócz tego, że zapewne
oprócz niego w całym zamku jedynym elfem była Ireth, ale nawet wśród tłumu
zauważyłby go. Smukły, nie za wysoki, sięgający mu do podbródka, czarnowłosy,
zielonooki – idealny. Delikatna postać szła za Ireth, której jak zwykle
jadaczka się nie zamykała, i delikatnie jej przytakiwała. W pewnym momencie oczy
młodego spoczęły na Laure, na nikim innym, tylko na nim. Zielone jak soczysta
trawa tęczówki, spojrzały w oliwkowe oczy. Książę zagłębił się w tych dwóch szmaragdach
i mógłby się założyć o swoje królestwo, iż udało mu się zauważyć czystą jak
śnieg duszę swojego narzeczonego, który i bez tego był dla księcia bladolicym
aniołem
Sam Harry był bardzo zdenerwowany. Gdy tylko wszedł do Sali
wszystkie oczy spoczęły na nim. Przed jego oczami rozciągał się niecodzienny
widok: Dumbledore rozmawiał z jednym z elfów, one same stały w długich,
powłóczystych szatach, sprawiając wrażenie bardziej duchów niż istot
materialnych. Wszyscy piękni i niedostępni. Jeden elf szczególnie przykuł jego
uwagę. Wysoki, szczupły, ale umięśniony, blond włosy okalające opaloną twarz o
ostrych męskich rysach. Pomimo całej swojej bardzo męskiej postawy było w nim
coś powabnego. Oczy elfa przyciągały do siebie Pottera, oliwkowy odcień działał
kojąco na jego nerwy. Harry tak się zapatrzył, że nie zauważył, iż Ireth do
niego mówi.
- … najlepszy wierzchowiec, Silme, powinniśmy jak najszybciej
wysłać odpowiedź i.. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Ach! Przepraszam już słucham.
- Och! – warknęła wieszczka. – Co się dziś z tobą dzieje?
Możecie powtórzyć chłopcy? Silme był myślami kompletnie, gdzie indziej.
- Cóż… - zaczął elf stojący na przedzie orszaku. – Witam,
Wasza Wysokość. Nasz władca, Andor Mądry, wysłał nas z poselstwem, iż niedługo
się spotkać oraz przywieźliśmy ci pierwszy prezent zaręczynowy. Nasz Pan ma
również nadzieję, iż wszystkie formalności dotyczące Twej nauki w tym zamku
dobiegły końca. Jako Twój nowy opiekun przy swoim przyjeździe podpisze wszelkie
dokumenty potrzebne do przeniesienia Waszej Wysokości do innej komnaty, w
której nie będzie Wasza Książęca Mość narażony na jakiekolwiek ataki ze strony
Twych magicznych rówieśników. Owym prezentem jest…
- Mearas, książę wśród koni. – odezwał się oliwkowooki. Cały
orszak zamarł, rozpoznając głos swego księcia. Ireth przejechała sobie dłonią
po twarzy, do ostatniej chwili łudziła się, że Laure nie będzie takim idiotą i
nie złamie zakazu ojca jak się okazało – myliła się.
- Mearas? – spytał Silme schodząc ze schodów i powoli
dotykając pięknej sierści białego wierzchowca.
- Trudno go otrzymać. Mearas sam wybiera sobie właściciela.
Gatunek ten jest pozostałością, spuścizną i potomstwem Nahara, białego rumaka
Valara Ogromnego. W opowieściach Rohirrimów, Mistrzów Koni, możemy usłyszeć, iż
prawdopodobnie pochodziły z Rhovanionu. W XXVI w. Trzeciej Ery Słońca Leod,
władca Eotheodów, próbował jednego z nich ujarzmić, co skończyło się jego
śmiercią, gdyż dumny rumak zrzucił go ze swego grzbietu- odtąd nazwany został Ludobójcą.
Drugą próbę podjął syn Leoda – Eorl, który zażądał zadośćuczynienia za śmierć
ojca – rumak oddał się w jego ręce. Eorl nadał mu imię Ferlóf, co znaczy Ojciec
koni. Od niego wywodziły się Mearsy, a nikt poza książętami z roku Eorla nie
miał prawa ich dosiadać. Same nie mówią, ale rozumieją ludzką mowę i nie
potrzebują rzędu do jazdy. Rohirrimowie kochają je i czczą, mając w swym godle
kształt białego Ferlófa, galopującego przez zielone pastwisko. Podczas Wojny o
Pierścień owe konie bardzo się przysłużyły. Jeden z nich, o imieniu
Śnieżnogrzywy, dosiadany przez króla Rohirrimów, Theodena, brał udział w
bitwach o Rogaty Gród i na Polach Pelennoru – gdzie wraz ze swym jeźdźcem zginął
z rąk Czarnoksiężnika z Morgulu. Inny, Cienistogrzywy, po raz pierwszy dał się
dosiąść osobie spoza rodu Eorla – Czarodziejowi Gandalfowi, wtedy już, Białemu.
Mearas służył mu aż do ostatnich dni Trzeciej Ery Słońca. A teraz jeden z nich trafia w
twoje dłonie, mój książę. – zakończył swój wykład Laure. Patrząc w błyszczące
podnieceniem oczy, stojącego przed nim elfa. Przez cały ten czas zbliżał się do
Silme, by w końcu dzielił ich tyko krok. Patrzył jak Harry prawie mechanicznie
głaszcze wierzchowca.
- To było… niesamowite. Skąd wiesz tyle o koniach? –
zapytał Potter.
- Cóż… konie to moja pasja. Uwielbiam jeździectwo.
- Niestety, ja jeździć nie umiem.
- To niewybaczalny błąd, wielka luka w twej edukacji,
panie! Należy to jak najszybciej zmienić, przy czym zgłaszam ogromną chęć
współpracy. – powiedział i skłonił się przed zielonookim.
- Och! Bardzo chętnie! Ja..
- Silme! – przerwał mu wściekły krzyk. – Nie skończyliśmy
nauki tańca, mój mały. Jestem pewna, że twój nowy… przyjaciel jest zmęczony po
podróży i musi się ZAMELDOWAĆ u króla, iż zadanie zostało wykonane. Musimy
dokończyć naszą naukę w końcu nie chcemy WPAŚĆ W KŁOPOTY, czyż nie? –
powiedziała, choć raczej wysyczała, Ireth, uśmiechając się sztucznie. Wokół
zapanowała niezręczna cisza, przerwana tylko odgłosem zaczynającego padać
deszczu. Ireth spojrzała na orszak. –
Moi drodzy, dyrektor na pewno użyczy wam łóżek przed drogą powrotną. Swoją
drogą sądzę, iż Jego Wysokość OSOBIŚCIE tu przybędzie nieco wcześniej. –
powiedziała rzucając okiem na dyrektora, który przytaknął. – Zaprowadźcie konia
do stajni. Muszę porozmawiać z Silme.
- Nasz gajowy pokaże wam stajnie, w której Harry może
trzymać swojego konika. Proszę za mną. – uśmiechnął się dobrotliwie, nie zauważając
skwaszonych min elfów na słowo „konik”. Dobrze,
że nie ma tu ludzi z Rohanu, bo by była afera. – pomyśleli.
Patrząc na wychodzące elfy, Ireth powiedziała tylko trzy
słowa nim odeszła z Silme: „On już wie”.
*
* *
Tymczasem w głowie Laure panował chaos. Nie mógł się
powstrzymać, musiał odezwać się do tej przepięknej istotki. Tak niepewnej, tak
powabnej, tak delikatnej, tak… Tak. Wszystko popsuła Ireth. Po co się wtrącała,
co? Zaraz, zaraz- pomyślał Laure. – Zameldować się? Wpaść w kłopoty? Przyjedzie osobiście?
On? Już? Wie?
- Cholera… – wszystkie towarzyszące mu elfy stanęły i
odwróciły się w jego stronę. Padając na kolana przed swoim księciem, nie
wiedziały czy mają się śmieć z miny ich władcy, czy płakać z powodu zbliżającej
się kary. – Mam przerąbane!
Rozdział 19
Rozdział 19
Przecudowny rozdział.Aż śmiać mi się zachciało, z dziecinnego zachowania księcia, choć równie słodkiego.Ciekawe co zrobi władca.I jak się dalej wszystko potoczy
OdpowiedzUsuńOj tak.
OdpowiedzUsuńBiedny Laure. Biedak wpadł po uszy i to 2 razy!
1)uczucie do Silme
2)gniew wladcy
Oj, będzie się działo!
Kiedy nowy rozdział???
Pisz szybko już nie ogę się doczekać! Dużo weny życzę!
Pozdrawiam,
zmienna
No nareszcie!
OdpowiedzUsuńJuż się bałam, że o nas zapomniałaś!
Rozdział genialny. Oby tak dalej.
Tylko jeden minus - czemu tak długo kazałaś nam czekać? (niedobra ty, oj, niedobra)
Kiedy nowy rozdział???
Pisz szybko nexta!
Dużo weny i możliwości do dodania go!
Pozdrawiam,
Cicha
NAAAAREEEESZCIIIEEEEEEE!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się ucieszyłam na nowy rozdział! Mam ochotę Cię wycałować :* *cmok**cmok**cmok**cmok*
Rpzdział jest cudowny. Już współczuję Laure jego przyszłej kary. Chociaż myślę, że jak będzie ją odbywał, a głowie będzie miał obraz Silme, to raczej nawet nie zauważy, że tą karę odbywa. xD
Silme dostał konia. Silme dostał konia. Ciekawe, czy księciowi uda się choć odrobinkę czasu z Silmem przy tym koniku spędzić. I interesuje mnie, czy Laure przyzna się Silme, że jest jego narzeczonym teraz, czy pozostawi go w błogiej nieświadomości do czasu ślubu, hm?
Cóż...w przyszłym rozdziale na pewno nie będziemy się nudzić.
Weny i chęci słono. I czasu, bo ten dziad bardzo lubi sobie uciekać. xP
Tirea
Wooo genialne! Ja chcę więcej! Po prostu Laure to świetna postać i ta jego "obsesja" do SIlme :D
OdpowiedzUsuńach i biedny Laure...czeka go kara XD
Czekam na nexta, bo aż mnie korci co wydarzy się dalej!
Czekam z niecierpliowścią!
Wyobrażam sobie minę księcia jak zorientował się że ma kłopoty :D Nie mogę się doczekać na dalszy przebieg wydarzeń.
OdpowiedzUsuńWeny i chęci ^^
W podzięce za twórczość łap ode mnie nominację do Versatile Blogger Award (nie wiem czy już ją miałaś, jeśli tak to wybacz) :D Po więcej szczegółów :http://harry-potter-i-podroz-w-czasie.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger-award.html#more
OdpowiedzUsuńJeszcze jeszcze jeszcze jeszcze poproszę! :D
OdpowiedzUsuńTa, wiem. Bardzo hmmm elokwentny komentarz ;D
Dodaj proszę nowy rozdział jak najprędzej, bo się doczekać nie mogę! :D Codziennie tu wchodzę i patrzę z nadzieją.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę i pamiętaj, że czekam!
Witam,
OdpowiedzUsuńbardzo szybko król się zorientował e tym co się dzieje, ciekawe jaka czeka Lourne kara, no i prezent się Siilme spodobał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia