###
Zawsze w moich
fantazjach byłem ja, moja żona i trójka dzieci, biegających w ogródku za
niewielkim domkiem. Moim domem. Ja i moja rodzina.
Teraz wszystko się zmieniło. Po raz kolejny budząc się w tej samej komnacie z całym ciałem, powoli trawionym przez szalejący w nim ból, wstaję i próbuję przeżyć. Jestem cesarzową, jakby to nie brzmiało, i mam swoje obowiązki. Ogólnie rzecz biorąc moim zadaniem jest tylko dbanie o pałac, by mój małżonek, od siedmiu boleści, nie musiał sobie nim zawracać głowy. Mam pilnować służby, czy wykonuje sumiennie swoje zadania, doglądać pokojów dla gości, czy po prostu zabawiać wcześniej wspomnianych, jak ja to nazywam, natrętów. Dlaczego natrętów? Prosta sprawa, po ich wizytach czuję się bardziej molestowany wzrokiem, niż po moim pierwszym razie. No, może trochę przesadzam. Codziennie przychodzi do mnie lekarz sprawdzając jak się czuję oraz czy w końcu zaszedłem w ciążę. Możliwe, że to nie mnie powinni tak strofować a mojego mężusia, może po prostu nie umie dobrze wycelować w komórkę? Hmm… mało śmieszne, wiem. Cóż, w końcu jednak trafił.
Po trzech miesiącach
naszego małżeństwa do ludu doszła wieść: „Małżonek Cesarza jest w ciąży! Niech
żyje para cesarska!” I tylko o tym mogłem przeczytać w gazetach. Oczywiście wszyscy
podekscytowani arystokraci i inni królowie i królowe, które nieźle dały mi się
we znaki swoimi deklaracjami pomocy opieki nad naszym przyszłym książątkiem,
czy też księżniczką, o Ministerstwie Magii nie wspominając. Hmm… jak tak teraz
myślę, to moim przyjaciele wciąż nie odpowiadają na moje listy. Zrobiłem coś
źle? Ach! Mniejsza z tym, porozpaczam sobie później. Nie ma teraz na to czasu,
gdy obłapiają twój brzuch. Ponoć mówi się, że gdy jesteś w ciąży to twój brzuch
staje się obiektem publicznym, innymi słowy: KAŻDY ma prawo go dotknąć. Zawsze się
z tego śmiałem, ale teraz muszę temu przyznać rację. Mój brzuch jest bardziej
zmacany niż moja pupa w przerwie między naradami, kiedy to nasz „pan i władca”
wzywa mnie na kieliszek wina, obecnie sok winogronowy. Mam ochotę czasem
rozwalić sobie łeb.
Były bale i przyjęcia z tej okazji, masa prezentów, masa
życzeń i masa mas. Konkretniej, była KAŻDY, kto się choć trochę liczył i kto
miał okazję wychachmęcić skądś zaproszenie. Nie mam pojęcia ilu osobom
podziękowałem ze wspaniałym, promiennym uśmiechem, wtulając się w ramię mojego
męża – świetny się ze mnie robi aktor, nie powiem. Oskara mam w kieszeni. Na
pozór szczęśliwe, kochające się małżeństwo, ale w rzeczywistości brzydzę się
go, każdy jego dotyk sprawia mi ból, ale daję radę. Kiedyś, bo myślałem, że uda
mi się stąd wydostać, teraz dla mojego maleństwa.
Kładąc się do łóżka każdej nocy przytulam się do mojego
coraz większego brzucha i szepczę mojemu dziecku najwspanialsze obietnice,
jestem w końcu jego mamą, więc kocham go najbardziej. Mimo, iż nienawidzę jego ojca,
będę przy nim póki moje dziecko będzie żyło. Ma nadzieję, jako pierwszy
otrzymać od niego pierwszy uśmiech. Jako pierwszy chcę usłyszeć od niego: „Kocham
cię”. Jako pierwszy zobaczyć stawiane przez niego nieporadne kroczki. Jako
pierwszy pomóc w nauce pisania i czytania. Jako pierwszy go przytulić i z
czystym sumieniem dać go światu, wychować na dobrego i cierpliwego człowieka,
zupełnie przeciwnego jego ojcu. Chcę po prostu by był mój i niczyj więcej.
W końcu nadszedł czas rozwiązania. Okropnie się wtedy
czułem, jakbym miał zaraz zemdleć. Posłałem moją służącą do doktora, który
przybiegł natychmiast. Postawił zamek w pełnej gotowości na przyjęcie mojego
synka. Tak! Mam synka! Miałem strasznie ciężki oddech, a nie powinienem się tak
czuć prawda? Doktor mówił, że to przez to, iż moja ciąża jest typowo magiczna i
tracę dużo magii na przygotowanie się do samej akcji porodowej. Później było
tylko czekanie. Cesarz został powiadomiony, ale stwierdził, że przybędzie
dopiero, gdy „dzieciak w końcu zdecyduje się wyjść”. Mam ochotę go zabić,
oczywiście o tych słowach dowiedziałem się już po fakcie, bo moje służące
stwierdziły, że nie potrzebuję dodatkowych atrakcji w postaci nerwów „bo mój
mąż jest taki a siaki”. Zaczęło się!
Poczułem okropny ból, jakby ktoś mnie rozrywał od środka.
Mój brzuch promieniowali światłem i dosłownie przeteleportował dzieciątko na
zewnątrz. Teraz według instrukcji doktora powinienem przetransportować średnią
ilość magii. Wiedziałem, że moja moc została zapieczętowana, więc nie widząc z
niej pożytku wlałem jej jak najwięcej mogłem do ciałka mojego synka. Gdy
skończyłem maleństwo opadło na ręce pielęgniarki. Cała akcja porodowa zajęła 30
min. Wykończony zasnąłem.
Po obudzeniu doktor
poinformował mnie, że wyjeżdżamy do zimowej rezydencji w górach, gdyż moje
zdrowie nie pozwala mi na ciągłą zmianę pogody, a zimno pomoże w odzyskiwaniu
sił. Powiedział, że jestem chory i mogę zagrażać życiu mojego dziecka.
Czy ja właśnie…?
Zostałem…?
Usunięty... ?
część IV: "Rodzina"
część IV: "Rodzina"
Biedny Harry.A co na to jego mąż, wyjedzie z nim czy porzuci jego ciałko i zostanie w pałacu. Mam nadzieje, że jednak cała trójka zostanie razem i razem wychowają maleństwo
OdpowiedzUsuńNo taaak....
OdpowiedzUsuńHarry powił dziedzica więc nie jest już cesarzowi teraz potrzebny. Zabieżmy "mamie" synka i wychowajmy na wzór ojca!
"Mama" Harry może mieć zły wpływ na dziecko więc wyślijmy go gdzieś daleko! Bo którz to wie? Może synek będzie miał charakterek matki?
Jeszcze czego!!! Harry!!! Bierz się w garść chłopie!!! Nie raz stawiałeś czoła Voldiemu, a przecież świat magii uważał go za najgorszego ze wszystkich Czarnych Panów! Z byle cesarządkiem sobie nie poradzisz??? Tu chodzi w końcu o twojego syna!!!
A jeśli chodzi o SG to na czym dokładnie polega twój problem??? Daj nam cynk a zaleje Cię potok naszych pomysłów!!!
Seria Cesarska jest niczego sobie, ale zdecydowanie wolę Silme Galena! ;)
To jak? Gotowa na burzę muzgów czytelników???
Pozdrawiam Zmienna
Ta wyżej dobrze gada, polać jej! :D Ja czekam na Silme! Chętnie pomogę w razie utraty natchnienia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Venus
Zgadzam się z nimi!
OdpowiedzUsuńWięc jak? Co sprawia Ci trudności? Zaraz coś zaradzimy!
Swoją drogą czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały SG. ^o^
Pozdro i dużo weny!
Jak było napisane, ze piszesz by się nauczyć scen to spodizewałam się więcej i lepiej rozbudowanych scen. A nie takie gwałtu tylko. Jak dla mnie to tylko bardzo smutna historia o katowanym Harrym, który nigdy nie zazna szczęscia. Nie to, ze mi się to nie podoba, ale jak zaczynałam to czytać to byłam nastawiona na coś innego po prostu.
OdpowiedzUsuńSadze że sprzedali harrego bo wiadomo zabil vildemorta - dzieki temu dziecko bedzie tak silne jak sam harry lub silniejsze.
OdpowiedzUsuńA potem zostawią harrego samego sobie . jako nikt ważny .
A dIecko mu zabiorą . ( ja tak sądze)
Coraz gożej jest harremu z tym żyć.
Resze przeczytam jutro jak wroce ze szkoly :p
PS harry potem znajdziesz sobie draco jako kochanka haha