Znalazłam tego one-shota na moim pen-drive'ie ,
więc go dokończyłam [w trudach i bólach -> siostra ma przesuniętą klawiaturę w lewo,.
Nie wiem kiedy będzie SG albo MO . Mam nadzieję, że uda mi się to szybko zrobić
Bardziej taki obraz społeczeństwa po przegranej wojnie. Dosyć skrajny, nie powiem :p
LR
„Upadły Anioł”
Nokturn
nigdy nie był przyjaznym miejscem, a już na pewno nie po wojnie. Przegranej
wojnie. Po zmroku życie tutaj pulsowało, szczególnie w pewnym klubie nocnym, w
„Upadłym Aniele” – domu rozpusty. Każdy szanujący się Śmierciozerca był tu
przynajmniej raz i skosztował owoców tego przybytku. Z nastaniem dnia
pracownicy rozchodzili się.
Jednym z takich
„pracowników” był młody, smukły chłopak. Ubrany był w buty na wysokim obcasie,
spódniczkę zasłaniającą tylko pośladki i bluzeczkę, która była tylko paskiem
trzymającym się na ciele chłopaka. Jego długie brązowe włosy otulały sylwetkę
prostytutki wraz z każdym jej krokiem. Patrząc brązowymi oczyma na „koleżanki”
po fachu z uśmiechem na karminowych ustach, ruszył do swojego mieszkania.
Idąc ulicą miał
wrażenie, że ktoś go obserwuje. Nie przystawał jednak, nie dając nic po sobie
poznać. W pewnej chwili jego strach osiągnął punkt kulminacyjny i puścił się
biegiem w stronę swojej kamienicy. Szybko wbiegł na klatkę schodową i wpadł do
mieszkania, zamykając je na klucz. Tak żałował, że nie mógł już używać magii,
był jednym z droższych „towarów”, więc wiedział, że pochodzi z magicznej
rodziny.
Poczuł, że
krzywo stoi, spojrzał w dół, jedna ze szpilek miała złamany obcas.
- No pięknie. –
pochylił się, by zdjąć buty. W chwili, gdy miał się wyprostować poczuł, jak
silne ramiona zaciskają się wokół niego. Ogarnął go strach, stanowcza dłoń
zamknęła mu usta.
Wśród
szamotaniny, dźwięk sztyletu wbijającego się w gardło ofiary był niesłychanie
głośny.
* *
*
- Aurorze
Potter, po co my tu jesteśmy?
James
Potter prowadził właśnie kilkoro młodych kadetów w stronę Śmiertelnego
Nokturnu.
-
Macie się uczyć. Oddelegowano mnie do strzeżenia Nokturnu. Mam wam pokazać, na
kogo uważać a z kim się trzymać…
-
Po co mamy się trzymać z tymi szumowinami?
-
Pamiętasz zeszłoroczne gwałty na dziewczętach, które zbłądziły na Pokątnej?
Dzięki tym szumowinom znaliśmy nazwisko tego mugola. Nie spotkał go zbyt miły
los. – odpowiedział Potter.
-
A po co panu ta torba?
James
spojrzał na protegowanego, jak na wariata.
-
Informacja kosztuje. Widać, że jeszcze życia nie znacie.
Tak,
James Potter mógł pochwalić się wiedzą na temat egzystencji w „nowym, lepszym
świecie”. Rozprawa odnośnie jego i jego żony była głośna jeszcze przez wiele
miesięcy po jej zakończeniu. Od Lily i Jamesa nie wyciągnięto wielkich
konsekwencji. Lily Potter dostała dożywotni areszt domowy, została jej odebrana
moc, a o możliwość zajścia w ciążę musiała walczyć poprzez wnioskowanie o zgodę
Departamentu Urodzin przy Ministerstwie Rozwoju Społeczności Czarodziejskiej. Była to najlżejsza kara zawarta w nowym Kodeksie Karnym Zjednoczonych Światów Brytanii. James został zdegradowany do roli podrzędnego aurora, choć przed wojna miał wielkie
predyspozycje na szefa Biura Aurorów. Teraz wraz ze swoja żoną stracili prestiż
i większość pieniędzy, a tylko wąska grupa ludzi wiedziała, że syna również.
W
końcu byli tam, gdzie chcieli. Przed „Upadłym Aniołem”.
-
No, no, no. Kogo to moje piękne oczęta widzą! – usłyszeli głos z lewej strony.
-
Michael. Nie wiedziałem, że to ty dzisiaj robisz za darmówkę. Jakbym wiedział,
to wspomniałbym o tym twojemu „ulubieńcowi”. – odezwał się James, patrząc w
czarne oczy brązowowłosej prostytutki.
Ta
w odpowiedzi prychnęła i wyciągnęła papierosa. Włożyła go do karminowych ust i
zaczęła szukać czegoś w torebce. Potter wyciągnął z kieszeni metalową
zapalniczkę i podał ją Michaelowi.
-
Hm? Coś ty taki miły? – spytał chłopak, oddając zapalniczkę po odpaleniu
papierosa.
-
Słyszałeś o tych mordach na swoich kolegach?
-
Trudno nie słyszeć, szef się ciągle denerwuje. Boi się, że nas zabraknie.
-
Gdzie jest…
-
Ma wolne.
-
Nie w humorze?
-
Byli dzisiaj u mnie.
-
To chyba dobrze…
-
Dobrze? DOBRZE?! Czy ty wiesz jak to jest?! To nie ty siedzisz w takim bagnie
za nie swoje grzechy! Przychodzą tutaj i myślą, że mi z tym lepiej, że niby
pamiętają, że niby się martwią…
-
Nie jesteś rodzicem. Nie wiesz jak to jest, Michael.
-
Tak? A ty wiesz? Oczywiście, że wiesz. Słyszałem od Angela o waszym małym
sukcesie. – prostytutka zbliżyła się do Pottera. Nachyliła się i wyszeptała do
jego ucha. – Żonka obciągnęła, że zgodę na bachora dostała?
-
Przekraczasz granice, Michael. – powiedział groźnie James. – Na za dużo sobie
pozwalasz.
-
Jestem na swoim terenie, aurorze. W tej części Nokturnu to my jesteśmy
najważniejsi. Podnieś na mnie rękę, a niedługo jej nie będziesz miał.
-
To dlaczego teraz na was polują? Stare porachunki?
-
Nie, Damien nikomu nie zaszedł za skórę. Normalny dzieciak, który też
odpokutowuje za rodziców.
-
Coś więcej na temat ofiary?
-
Rodzice popierali przeciwników Czarnego Pana, dlatego wylądował tutaj. Jak
większość z nas, był tu od dziecka. Tyle.
-
Tylko?
-
Tutaj jesteś bezimienny. Jesteś szczęściarzem, jeśli pozwolą ci się widzieć z
rodziną. Nawet imię ci zmienią.
-
Więc, jak miałeś kiedyś na imię, Michael?
-
Dorian.
-
Hm? Pasuje ci, egoistyczna ślicznotko. – powiedział Potter z uśmiechem.
Przysunął się do Michaela i wsunął mu za spódniczkę plik czarnych banknotów z
emblematem węża i czaszki. – Nie strać na głupoty. – mówiąc to, oddalił się w
swoją stronę. Idący za nim aurorzy słyszeli jeszcze za sobą krzyk chłopaka.
-
Ma stałego!
Potter
przystanął, jakby wryty w ziemię. Po kilku sekundach ponowił marsz. Kadeci
odwrócili się, spoglądając na chłopaka, który ciągnął swojego przyszłego
klienta do zaułka koło „Upadłego Anioła”.
-
Dokąd teraz?
-
Do mojej najlepszej wtyczki. – odpowiedział lakonicznie.
* *
*
Po
przejściu kilku uliczek trafili do swego rodzaju dzielnicy mieszkalnej. Wzdłuż
ulicy ciągnął się rząd obskurnych kamienic. Weszli do jednej z nich. Wspinali
się po schodach, aż doszli na ostatnie piętro. Potter zapukał do drzwi,
jedynych na tej kondygnacji. Otworzyła mu, niechlujnie ubrana, kobieta.
-
Ach! Pan Potter. Zapraszam, zapraszam. Panicz Angel się zastanawiał, kiedy pan
do nas zawita.
-
Dziękuje, Lucy. Wchodzimy, chłopcy.
Kobieta
zaprowadziła ich do przestronnego salonu, a sama udała się do kuchni, na
odchodnym mówiąc:
- Panicz zaraz
do państwa zejdzie.
- Jak to jest,
że dziwka ma takie mieszkanie? – Potter usłyszał cichy szept swojego protegowanego.
- Właśnie
dlatego, że jest, jak ty to powiedziałeś, dziwką. Seks jest w cenie. Nie wiadomo,
kiedy trafi się ładniejsza sztuka od tej, która aktualnie prosperuje. Choć, z tego co
słyszałem, już podają, bynajmniej tym zarejestrowanym, eliksiry, które
zatrzymują ciało w danym okresie rozwoju…
- I dobrze
słyszałeś. – dobiegł ich głos, dochodzący z sąsiedniego pokoju. Wyszedł stamtąd
chłopak o długich do pasa kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Teraz
kadeci nie mieli żadnych wątpliwości – byli w domu Królowej Kurtyzan. – Dają
nam to świństwo. Problem jest taki, że po dłuższym stosowaniu robi z ciebie
nimfomana. Choć ten skutek uboczny bardzo pomaga szefowi. W końcu to idealne
połączenie: dziwka i nimfomanka.
- Ktoś tu nie
jest w dobrym humorze. Co? Angel?
- A kto by był
na moim miejscu? Damien mieszkał na tej samej ulicy. A ja nie mam większych
informacji od tych, które zapewne już usłyszałeś. Oprócz jednej sprawy. Masz
dostęp do ciała?
- Nie. Nikt nie
ma. To jest ciało państwowej prostytutki, podlegacie Kręgowi III. Nie możemy
dostać ciała bez zgody.
- To ci ułatwi
sprawę. Pociągnąłem za moje… hmm… sznurki w Departamencie Zgonów. Według nich
oprawca był leworęczny. Nie był zbyt delikatny i na twarzy Damiena widzieliśmy
sińce, które zostawiły palce. Zamach i uderzenie w gardło było precyzyjne i
konkretne, więc zrobił to ręką sprawniejszą. Jest oczywiście jeszcze możliwość,
że jest oburęczny, ale biorąc pod uwagę jego poprzednie ofiary – Andrew i Gabriela
– jest on raczej leworęczny. – mówiąc to przeniósł się na fotel, naprzeciw
nich. Założył nogę na nogę, ukazując światu piękne, zgrabne łydki i uda. –
Więcej nie wiem.
- A jakie są
nastroje wśród Nokturnu?
- Ma się
wrażenie, że za chwilę szlag wszystkich trafi. – zaśmiał się perliście
młodzieniec. – Mężczyźni wariują i boją się o swoich ulubieńców. Nikt nie wie,
co się dzieje. Niby na nokturnie zawsze ktoś umiera, ale nikt jeszcze nie był takim samobójcą, by podnieś rękę na nas. Krąg I napisał do mnie list. Skoro oni
się interesują, to znaczy, że na serio coś w tym jest.
- Czemu niby
Krąg I miałby się tym interesować?
- Na plecach
ofiary był znak feniksa. Nie przypomina ci to czegoś? Dlatego nie pozwolono ci
zobaczyć ciała. Szykuje się rebelia. Tak bynajmniej sądzą.
- Tak napisali?
- Nie, ale bycie
najdroższą dziwka na Nokturnie jest bardzo pomocne w zdobywaniu informacji z
najwyższej półki. Jeśli klient się napił, to nie moja wina. Nie wiąże mnie
kontrakt, który miałby kazać mi milczeć. Krąg I, a nawet i sam Czarny Pan , zna
moja „poboczną” profesję.
- Dzięki, Angel.
Tu masz zapłatę. – James postawił na stoliku torbę, którą niósł ze sobą.
- Wracacie do
Ministerstwa?
- Tak? A co?
- Dostałem
wezwanie. Przejdę się z wami. Dajcie mi chwilę. – chłopak oddalił się w stronę
podwójnych drzwi i wszedł do pokoju, zostawiając je otwarte. Aurorzy mogli wiec
zauważyć wielkie łóżko, ustawione pośrodku pomieszczenia i jedną ścianę,
składającą się tylko z luster. To do niej podszedł Angel i wyciągnął z niej
ubrania po czym oddalił się w głąb sypialni.
- Ładny.
- Czyż nie? –
powiedział James do swoich kadetów. W jego głosie pobrzmiewała jakby mała nutka
dumy.
* *
*
Szli przez
Śmiertelny Noktur. Wysokie obcas, idącego koło nich chłopaka, rytmicznie i pewnie
stukały o brukowaną ulicę. Wszyscy oglądali się za nimi i lustrowali wzrokiem
ciało młodzieńca. Słyszeli wiele gwizdów i pochlebstw mieszanych z lubieżnymi
uśmieszkami. Każdy tutaj chciał Angela.
Rozeszli
się dopiero w windzie w Ministerstwie. Czarnowłosy chłopak jechał na najwyższe piętro.
Do kwater Kręgu I i Czarnego Pana.
* *
*
Następnego dnia auror
Potter i jego kadeci siedzieli spokojnie w biurze, gdy przeleciała do nich
sowa. List był krótki i konkretny:
Jest w „Upadłym Aniele”. Zatrzymam go na
dłużej. Przyjdź. Do. Mnie.
H.A.
- Chłopaki!
Dzisiaj na Noktur walimy na cywilu!
* * *
„Upadły Anioł”
wyglądał jak prestiżowy klub, wyjątkiem były poustawiane na stolikach rury i
wielka scena, na której już tańczyło kilku chłopaków. Oni szukali tylko
jednego.
- Witam w „Upadłym
Aniele”, jak mogę państwu pomóc? – usłyszeli głos z lewej. Stał przed nimi
blondwłosy, stalowooki chłopak.
- Szukam Angela.
- Ma teraz klienta.
Może ja wam pomogę. – powiedział przybliżając się do Jamesa i kładąc dłonie na
jego klatce piersiowej.
- Wybacz Drey.
Nie dzisiaj. – wziął jego dłonie w swoje, zbliżył do ust i pocałował ich
wierzchnia stronę.
- Jesteś wierny
żonie. Choć przydzielili cię tutaj. Jesteś dziwnym przypadkiem. – powiedział srebrzysto
włosy i rzucił na odchodnym. – Stolik numer 5.
* * *
- Mogłem się
tego spodziewać. Aramisie Neverland, jesteś oskarżony o zabójstwo trzech państwowych
prostytutek.
Nóż przyłożony
do gardła Angela mówił sam za siebie. Mężczyzna lewą ręką jeździł narzędziem po
szyi chłopaka, gdy do stolika podeszli aurorzy. Kilka zaklęć i sztylet został
rozpoznany. Przestępca został złapany.
* * *
- Słyszałeś? Znowu
Potter złapał przestępcę!
- Cóż, nie na
darmo nazywamy go Królem Nokturnu, nie?
* *
*
Dwa ciała
splecione w namiętnym uścisku. Jedno blade i smukłe, drugie opalone i
umięśnione.
- Ach! Tak!
Błagam! Tak!
- Angel…
Penis gładko
wchodził w młode ciało i wprawiał obu kochanków w ekstazę. Uderzenia gorąca
przewalały się przez Angela. Uwielbiał tego człowieka. Po prostu uwielbiał. Był
jedynym, który miał go bez ograniczeń. Jego ciało przyprawiało go o ataki
nadmiernego podniecenia. W pewnej chwili chłopak wymknął się spod kochanka i położył
go na plecach. Powoli, jakby z namysłem, opuścił się na jego męskość. Wydał z
siebie przeciągły jęk, czując dłoń kochanka na swoim członku i na sutkach. Coraz
szybciej opuszczał się na niego, ich ruchy stały się spazmatyczne. Jeszcze
tylko chwila… tylko chwilka…
- PANIE!
* * *
Angel wyszedł z
gabinetu Czarnego Pana.
- Dzień dobry,
Angel. – usłyszał z prawej strony. Spojrzał na mężczyznę z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry, aurorze
Potter. Życzę miłego dnia. – James nie odpowiedział. Gdy Angel zniknął za
rogiem, cichutko wyszeptał:
- I tobie
również, synku.
Bo jasna strona
przegrała wojnę i teraz dzieci płacą za grzechy ojców.
WOW!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem co myśleć. Daj mi chwilkę na dojście do siebie...
...
...
...
...
Ok. Już dobrze. Chyba...
Widzę mały błąd w historii na końcu: "James się nie odpowiedział." Chyba miało być: James nic nie odpowiedział.
Ale poza tym wydaje się w pożądku.
Chcę więcej!!! Proszę pisz to jeszcze! Rozwiń to!
Prrrrrrrrrrrroooooooooooosssssssssssssssszę???
(robi słodkie oczka)
Ciekawa jestem co bęzie dalej. Swoją drogą z niecierrpliwością wyczekuję także na nowe rozdziały SG i MO.
Życzę DUŻO weny i odpowiednią ilość czasu na pisanie ;P
Pozdrwaiam,
zmienna
WOW. aż się zarumieniłam ;D opowiadanie super. obowiązkowo rozwiń je dalej. ciekawe co będzie się działo dalej. tylko wiesz co, nuruje mnie jedno pytanie: czy Angel wie że jest synem Jamesa? życzę dużo weny i casu do pisania
OdpowiedzUsuńwera
Opowiadanie świetne! Bardzo mi się spodobało. Ale... No właśnie, zawzze jest jakieś "ale". Według mnie nie powinnaś rozwijać tego opowiadania. Mimo, że jest interesujące to powinno zostać tak jak jest. Ja odczuwam to tak, że opowiadanie już się zakończyło. Trochę bałabym się dalszej części. Nie jestem pewna czy chciałabym czytać dalej jak 'Angel' (przepraszam za wyrażenie) po prostu daje dupy Voldemortowi. Nie chce patrzeć (a raczej czytać) o takim Harrym, zważywsze, że wygladało na to, że Harremu to się podoba. Nie zrozum mnie źle, uwielbiam HP/LV i HP/TMR (z przewaga tego drugiego) i twoje opowiadanie jest dobrze napisane (tylko dlaczego Potterowie żyją?). Zdecydowanie wolałabym przeczytać SG czy MO.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To że zaspokaja Voldemorta aż tak bardzo mnie nie razi. Bardziej to, że za pare galeonów Harry zrobiłby wszystko i to dla każdego. Jakiegoś sterego, obleśnego faceta? Prawdopodobne, ale za dopłata. To odrażające. Historia jest smutna i po części również przerażająca. Na prawde nie chciałabym czytać dalszej części, a wiem, że jeśli by sie tu pojawiła to nie umiałabym się opanować i prawdopodobnie bym ją przeczytała.
UsuńLepiej pisz SM lub MO.
Zgadzam się z osobą powyżej. ^^' Zdecydowanie wolałabym nie czytać kontynuacji TEGO.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy rozdział? Teraz SM czy MO? :D
O, a mi się podobało, a sam koniec był według mnie idealny. Aż czuło się te klimaty powojenne. Cudo :D Przyjemnie się czytało. Rozwijaj to opo dalej, chętnie poczytam o dalszych losach Angela.
OdpowiedzUsuńI ach ach niecierpliwie czekam na SG :>
Weny życzę!
Lusty, Lusty. Zgadnij co... Kolejna nominacja leci do Ciebie, kochana pisarko! Znowu Versatile Blogger Award, a co tam! :D W razie czego po szczegóły odsyłam do mnie: http://harry-potter-i-podroz-w-czasie.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award-ii.html
OdpowiedzUsuńPS: Czekamy na nowe rozdziały SG i MO :D
Dużo weny!
Buziaki
Hej,
OdpowiedzUsuńoch tekst bardzo mi się spodobał, tak myślałam, że Angel to naprawdę syn Jamesa, takie ach, dzieci tych, którzy byli przeciwni Czarnemu Panu stali się prostytutkami, zastanawiam się czy wie, że James jest jego ojcem... aż bym przeczytała kontynuację tego, no i Angel odwiedza samego Czarnego Pana... bosko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia