Muszę coś zrobić z MO, bo wyjdzie mi zaraz drugie opowiadanie, a tego bym nie chciała.
Ron i Hermiona, mając już dosyć tajemnic, zaszyli się w bibliotece
państwa Potter. Charlie znów został wezwany do swojego ojca, więc zostali sami.
- Coś tu naprawdę się
dzieje. I to złego! Czuję to! Ron!
- Spokojnie, Hermiono.
Nie możesz tracić nerwów.
- Ale ty tego nie
przeżyłeś. Jako to coś, ten któś do ciebie podchodził. Czuło się od niego odór
śmierci i…
- Panicz jest bardzo
zdenerwowany, nie sądzisz? Moja droga?
Wzrok dwójki przyjaciół
umknął między regały, za którymi stały dwie pokojówki. Hermiona położyła palec
na swoich ustach i kiwnęła głową w stronę dochodzących ich głosów.
- Tak, oboje są bardzo
zestresowani. W dodatku to się nasila. Młody panicz…
- Cicho! Nie można o tym
mówić.
- Ale kiedy mi tak żal
tego maleństwa!
- Maleństwa! – dało się
słyszeć pogardliwe prychnięcie jednej z pokojówek. – Widziałaś co TO COŚ
zrobiło Danielowi?! Nie… ty nie byłaś jeszcze w tamtym budynku! Tylko zaufana
służba jest tam wysyłana. Ten mały… on jest… POTWOREM! Mam nadzieję, że moja
noga nigdy nie postanie w Więzieniu.
- Skoro panicz jest
potworem… to co na to Ministerstwo? – dopytywała się młodsza pokojówka. Głosy
obu kobiet powoli się oddalały.
- Cóż… z tego co mi wiadomo
te ministerialne gbury…
Reszta nie doszła już
uszów młodych czarodziejów. Pokojówki wyszły z biblioteki, zostawiając dwójkę
przyjaciół z jeszcze większą masą pytań, lecz bez żadnej odpowiedzi.
- Ron, to się staje
coraz bardziej dziwne…!
- Wiem… i jeszcze to
ministerstwo… czego oni szukają, ale jedno jest pewne. – rudzielec spojrzał w
oczy swojej przyjaciółki. – chyba nie poznaliśmy całej rodziny Potterów.
- Tak… masz rację, ale
przecież nie spytamy się Charlie’ego: „Hej! Wiemy już, że masz brata!
Przedstawisz go nam?” i o co jej chodziło z tym potworem?!
- Jest jeden sposób, ale
musimy dostać się do sali z Drzewem Genealogicznym rodziny…
- A po tym co już
usłyszeliśmy możemy wnioskować, że nas nie wpuszczą… chyba, że…
- Lubię ten uśmiech… wymyśliłaś
coś? – zapytał się Ron, widząc uśmieszek na twarzy swojej kompanki.
- Niedługo będą urodziny
Charlie’ego… będzie pełno zamieszania, a i sala jest wtedy otwarta, czyż nie?
By goście mogli podziwiać całe Drzewa i gałęzie, i pień.
- Masz rację… wtedy
służba będzie zajęta na tyle przyjęciem, że będziemy mogli się przedostać. Jesteś genialna, Hermiono!
- No jasne, że jestem!
- Ach! Tutaj jesteście!
A tyle was szukałem! – w ich stronę biegł właśnie Cherlie. Ich przyjaciel, choć
teraz zaczęli się zastanawiać, czy aby na pewno znają go tak dobrze, jak kiedyś
myśleli.
* * *
-
Witamy! Witamy! – przy drzwiach prowadzących do Sali Balowej dało się słyszeć
zapraszające głosy pokojówek. Kamerdynerzy w swoich frakach nosili na tacach
alkohol, soki, poncze i zakąski. Na parkiecie, przy akompaniamencie orkiestry,
tańczyły pary, poubierane w kolorowe stroje, rzucając barwne refleksy na
marmurową podłogę. Ron i Hermiona stali pod ścianą za jedną z wielu kolumn,
podtrzymujących kryształową kopułę rozciągającą się nad salą. Oglądali
nowoprzybyłych gości witanych przez całą rodzinę Potter.
- Jak myślisz? Ten facet
stojący koło taty Charlie’ego to jego dziadek? Są bardzo podobni. – zapytał
Ronald.
-Tak, tak sądzę. W końcu
jeszcze go nie widzieliśmy. Zawsze był w Ministerstwie, kiedy się o niego
pytaliśmy. Myślę, że jest pewnie bardzo wysoko ustawiony. Jeśli to jest Charles
Potter Senior to zasiada w Radzie Nadzorczej i w Wizengamoncie.
- Wyobrażasz to sobie?
Tyle wpływów? Przecież tata Charlie’ego jest szefem Biura Aurorów. Sam Alstor
„Szalonooki” Moody go polecał na to stanowisko!
- Wiesz… mimo, że dla
nas Charlie to zwykły przyjaciel, to dla świata czarodziejów nadal pozostaje w
wysoko postawionej arystokracji, no nie?
- Nom, ponoć są brani na
równi z Malfoy’ami… propo Malfoy’ów. – Ron skinął głową w stronę drzwi do Sali.
Stał tam Lucjusz Malfoy wraz ze swoją małżonką i dziedzicem. Przyjaciele
zauważyli, że Charlie wychodzi gdzieś z Draconem, pierwszym i jedynym synem
starego Malfoy’a. – Gdzie on z nim lezie?! Przecież w szkole to wyglądają jakby
się nie znali.
- Ron! Przecież sam
mówiłeś, że arystokracja jest ze sobą ściśle powiązana. Nie zdziwi mnie fakt
jeśli Malfoy okaże się kuzynem Charlie’ego.
- No niby, ale dlaczego
akurat z tym gburem?
- Chodźmy za nimi, ale…
- Hermiona złapała nadgorliwego
przyjaciela za ramię – tak, żeby nas nie widzieli.
Młodzi przyjaciele
znaleźli arystokratów w korytarzu oddalonym od Sali Balowej na tyle, by
dochodził do nich jedynie szmer rozmów i cichutka muzyka.
- Jak tam, Charles? –
spytał się młody Malfoy.
- A jak ma być? Po staremu
Draco…
- A jak tam mój
narzeczony?
- Ostatnio coraz gorzej
znosi napady i…
- I…? Co jest, Potter?! –
wytrącony z równowagi Dracon chwycił Charlie’ego za przód koszuli. – Co mu jest
tym razem?! Czy…?
- Nie, nie stracił nosicielstwa.
Wykorzystuje swoje ciało do swoich… zabaw.
- Zabaw… - ręce blondyna
puściły koszulę Charles’a, spuścił oczy i opierając się plecami po ścianie,
usiadł na podłodze. – Mam dosyć. On jest wspaniały jak jesteśmy sami. On… jest
taki kochany, miły, delikatny. Czuję, że mógłbym się w nim zakochać, Charles. Tylko
dlaczego jak mnie nie ma, on robi takie rzeczy…?
- Jest chory. –
odpowiedział krótko brunet, patrząc się w przestrzeń. Po chwili ciszy usiadł
koło Dracona. – Nie tylko ty masz ciężko. Moja matka… ona… siedzi zamknięta w
pokoju prawie całymi dniami. Wychodzi tylko
w czasie wakacji, gdy ja jestem. Ojciec ma dosyć, czasami myśli, czy go nie
zabić…
- Zabić?! Jak on moż…?!
- Spokojnie. Do tego nie
dojdzie… przeciez mój dziadek wam obiecał rękę Harrisona, no nie? To jego
zabezpieczenie… wasza umowa narzeczeńska jest podpisana, więc ojciec nie może
tknąć Harry’ego. Nie martw się. Dziadek… on jest zafascynowany Harrisonem.
- Harrisonem? Myślałem,
że go nienawidzi.
- Źle powiedziałem… jest
zafascynowany… Mrocznym Obłędem. – brunet spojrzał w oczy swojego kompana. W
chwili gdy zwrócił twarz w jego kierunku za załomem korytarza skrawek
błękitnego materiału. Po cichutku wstał i podszedł do dwójki swoich przyjaciół.
Za nim stanął młody Malfoy, mrożąc ich spojrzeniem, które nie przepowiadało nic
dobrego.
Hejka!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie. Już się bałam, że o nas zapomniałaś!
Rozdział cudny - jak zawsze. ;P
Ale, ale... Literówki:
*'Widziałaś do TO COŚ zrobiło Danielowi?!'
lepiej będzie wyglądać bez tego 'do'
*'Cherlie'
Chodziło ci o Charlie?
Więcej chyba nic nie ma, a w każdym razie ja nic nie widzę.
Zakończenie zaś... Ron i Mona mają kłopoty.
Co wymyślisz dalej?
Pozdrawiam,
zmienna
rozdział świetny. harry i draco ? fajnie, lubię tę parę ;D ale że james chce zabić harrego... to się trochę wkurzyłam. ale na szczęcię nic się nie stanie, chyba. już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;D dużo wey i czasu do pisnia ci życzę
OdpowiedzUsuńwera
Fajny rozdział!
OdpowiedzUsuńAle tutaj błąd: Widziałaś do TO COŚ zrobiło Danielowi?!
Taak jak już napisała pierwsza osoba lepiej by było: 'Widziałaś TO COŚ co zrobiło Danielowi?!' lub 'Widziałaś TO CO zrobiło Danielowi?!'
Czekam SM!!! :3
Kiedy będzie SM? :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział MO oraz SM!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny jeśli jej nie masz! :*